środa, 31 marca 2010
Wszyscy są winni, tylko nie my
Po raz kolejny wrogie siły w naszym mieście pokrzyżowały plany naszego prezydenta. Nie pomogły zwoływane parokrotnie nadzwyczajne!!! sesje miejskich rajców, nie pomogły układy przy zielonym stoliku z koalicjantem lub koagulantem, jak chce sam zainteresowany. Więcej, nie pomogło odwoływanie się do RIO, Wojewody, nawet okres Wielkiego Tygodnia nie pomógł. Zgody na kredyt jak nie było, tak nie ma. Nie pomogła nawet chęć ręcznego sterowania miejskimi finansami przez Pana Maciejczyka, który to postanowił nie uchwalony kredyt wprowadzić do zapisów budżetowych. Porażka na całej linii. Porażka, ale widziana jedynie z perspektywy biurka Pana Koja - wystarczyło mieć cywilną odwagę przyznania się do błędu, a zapewne radni opozycji pochyliliby się nad problemem, który zawisł nad miejskim basenem. Pan Koj ma jednak zgoła inną strategię, on woli dużo opowiadać, tak tylko, żeby sobie pogadać, a to, że w tym potoku napisanych i wypowiedzianych słów nie ma za grosz konkretnej prawdy, tego sam autor już nie zauważa. On i jemu podobni działają w myśl zasady, że kłamstwo wypowiedziane po stokroć zamieni się w prawdę objawioną. A ja jestem odmiennego zdania, Panie prezydencie, prawda nas wyzwoli, proszę więc przy okazji Wielkiejnocy zrobić rachunek sumienia i złożyć raport wobec nas, mieszkańców Bytomia, raport w formie obywatelskiej spowiedzi. Tak jak Pan podobno lubi, bez koniunkturalizmu, bez owijania w wyborczą bawełnę, kawa na ławę, może wtedy zyska Pan większy szacunek w oczach bytomian. Proszę nie działać według reguły, że wszyscy są winni tylko nie ja, ocenę należy rozpocząć od siebie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz