Od ponad trzech lat trwa polemika pomiędzy bytomskim Białym Domem, czytaj prezydentem Kojem, a takimi „malkontentami” jak ja. Spór idzie o rzecz fundamentalną, a mianowicie o prawdę. W sprawie, którą chciałbym poruszyć, chodzi o prawdę w temacie pozyskiwania funduszy unijnych dla Bytomia. Pojawił się najnowszy ranking miast polskich w tej dziedzinie, obejmujący okres ostatnich trzech lat. Te ostatnie trzy lata to właśnie prezydentura Piotra Koja. I co wynika z tego rankingu? Wynika cała goła prawda na temat kompetencji aktualnego prezydenta i jego kompanii. Zajęliśmy tam ostatnie miejsca, źle, wróć, w rankingu miast powiatowych nie zostaliśmy nawet sklasyfikowani, to już prawdziwe dno. Mógłbym napisać „a nie mówiłem?”, powtarzałem tę prawdę o kwalifikacjach PO i Piotra Koja od lat, druga strona powtarzała zaś, że to jedynie polityczne zagrywki, że to kłamstwo. Otóż nie, wszystko to, co zostało napisane i powiedziane w temacie rozwoju Bytomia poprzez ściąganie unijnej kasy, w wydaniu Piotra Koja, było, jest i - ku mojej rozpaczy - będzie prawdą. W wielu dziedzinach ten, który miał zmienić Bytom, jest abnegatem, ale zbrodnią jest wypinanie piersi po ordery za czyny nie popełnione, wręcz kontestowane przy wielu okazjach. Na szczęście dla Piotra Koja za to nie idzie się do kozy, nie dostaje się nawet linijką po łapach, ale mam nadzieję, że dostaje się czerwoną wyborczą kartkę. W świetle tych rewelacji inaczej należy spojrzeć na opór radnych opozycji w temacie wzięcia kolejnego kredytu i to na co? - na dwie misy w jednej misie. Ile kłamstwa, bo o prawdzie tutaj trudno mówić, jest w tekstach prezydenta opowiadającego o obiecanych środkach zewnętrznych na remont basenu! Obiecać to panu prezydentowi można niejedno, ale czy tutaj chodzi o pieniądze? - śmiem wątpić. Oczywiście trafia do mnie argument, że Bytom potrzebuje basenu, co do tezy wszyscy się zgadzamy, ale drogi to osiągnięcia tego celu mamy już zupełnie inne. A pomysłu zamiany jednej misy, 33-metrowej, dwoma miskami już kompletnie nie pojmuję. Ale przecież Piotr Koj to wizjoner, a takich trudno zrozumieć. Jak widać po głosowaniu w Radzie, domorosłych wizjonerów jest u nas więcej, tym z PO nawet się nie dziwię, im jest trudno zaprzeczyć boskości ich lidera, ale innym już tak.
W sprawach kłamstwa politycznego polecam Piotrowi Kojowi film red. Sekielskiego „Władcy marionetek”, może będzie on inspiracją do przemyśleń na temat politycznej moralności.
poniedziałek, 15 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz