Prezydent może być niski, ale nigdy nie może być mały - tymi słowami scharakteryzował Radek Sikorski Lecha Kaczyńskiego. Piszę to wyjaśnienie, bo niezorientowani mogliby pomyśleć, że mowa jest o prezydencie Koju.
Wciąż się dziwię, jak można uprawiać tak daleko posuniętą hipokryzję, jak daleko można posunąć się w kłamstwie albo, jak ktoś woli, w mataczeniu politycznym. Ilekroć słucham, czasami czytam, prezydenta Koja, jak wygłasza swoje tyrady na temat honoru, prawd objawionych, tylekroć mam przed oczami wszystkie te dęte opowieści na swój temat oraz na temat swoich wiekopomnych zmian w Bytomiu. O wielu tych sprawach już pisałem, zapewne jeszcze parę razy o nich wspomnę, ale nie dzisiaj. Dzisiaj podzielę się swoimi uwagami na temat misy, tej dla bytomian, tej samej, z której według statystyk Pana Koja korzysta ponad 100.000 mieszkańców naszego miasta. Tej samej misy, którą Pan Koj wraz z nieudolnymi współpracownikami ewidentnie spieprzyli, oczywiście w ramach zmian Bytomia.
Skąd nagle to larum, które niesie się z Ratusza - czyżby Szwed lub Moskal stał u bram miasta? Skąd to oburzenie płynące z klubu radnych PO, mające wyraz w ogłoszeniu w znienawidzonym tygodniku miejskim? Przecież nie z powodu Szweda czy Moskala - jedynym powodem jest nieudolność włodarzy miasta.
Szanowni Państwo z okolic Platformy Obywatelskiej, jeżeli za coś próbujecie się wziąć, to postarajcie się przynajmniej o wiedzę, co do czego służy, wtedy rzeczywiście nam, obywatelom, żyłoby się odrobinę lepiej.
A tak zabraliście się do remontu basenu, zgoda, koniecznego remontu, ale należy tutaj przypomnieć, że tenże słynny już remont został wymuszony na Was przez decyzję PINB-u, od... powiedzmy: od tyłu. W efekcie waszej niekompetencji - a to już kolejna odsłona tego dramatu - zamiast remontować basen, to pogrzebaliście basen. Na szczęście śmierć tego obiektu nie jest stanem nieodwracalnym, ale do reanimacji konieczne jest 10.000.000 zł.
W tym momencie na scenę wchodzi główny aktor spektaklu pt. zmienię Bytom. Fakt - ma rolę do odegrania, której nie zechciałby zagrać najlepszy aktor, widownia niechętna, klaki brak, a ta, która klaszcze, jest zbyt mała, aby zagłuszyć gwizdy z sali. Jak wybrnąć z tej kwestii, co zagrać? Głupca, Wernyhorę, a może samego siebie? Pan Koj nie sprostał wyzwaniu, nie sprostał odpowiedzialności - zamiast powiedzieć prawdę, jak harcerz, poszedł w zaparte, jak Miro, Zbycho, Rycho i reszta kolesi. A przecież wystarczyło rozmawiać, wystarczyło wyrazić skruchę z powodu popełnionego błędu. Wystarczyło powiedzieć o faktach, jak to spuszczono wodę z misy basenowej, jak doprowadzono w wyniku niefachowych działań do zniszczenia tejże misy, a tym samym doprowadzono do ruiny cały obiekt basenu miejskiego. Powtórzę raz jeszcze za ministrem Sikorskim: prezydent może być niski, ale nigdy nie powinien być mały. Od prezydenta Koja małość bije po oczach.
Niedawno ktoś zapytał mnie, co bym zmienił w swoim otoczeniu? Bez zastanowienia odpowiedziałem: w kraju premiera, w Bytomiu prezydenta Koja. Padło drugie pytanie: dlaczego chciałbyś zmienić prezydenta? To proste - odpowiedziałem - ponieważ jest największym szkodnikiem w naszym mieście.
środa, 3 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz