piątek, 28 grudnia 2012

Bytomska choinka

Tradycją świąteczną jest strojenie choinki, wieszamy na niej wszelkie możliwe ozdoby, aby nasze drzewko było piękne i.... świąteczne, bo co to za Święta bez choinki. Idąc tą drogą, chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami na temat bytomskich bombek, które sprawiają, że Bytom nie jest jedynie miastem katastrof górniczych, biedy i wykluczenia oraz walących się kamienic.
Nietrudno się domyśleć, że bombki, o których myślę, mają swoje imiona i nazwiska, często znane szerzej, ale też są to osoby znane wąskiej grupie ludzi. Swoją wyliczankę, a raczej swoje ubieranie bytomskiej choinki zacznę właśnie od takiej osoby: Franciszek Zastawnik, były górnik kopalni Rozbark, dzisiaj dobry duch, anioł - jak mówią studenci PWST w Bytomiu.
Znam Franciszka od kilku lat, poznaliśmy się przy okazji bodajże Barbórki, wyciszony człowiek, zawsze z wyważonym sądem o drugim człowieku, nie znający słowa "nie" lub też "nie mam czasu".
Gdziekolwiek się pojawia, zawsze stara się pomóc lub poprawić to, co zastaje; tak też było w przypadku pracy w PWST. Franciszek, widząc ile zmagań wymaga praca studentów tejże szkoły, pomagał jak mógł, aby była ona ciut lżejsza, a za swoje serce i oddanie został mianowany na prawie anioła. Nie czekał na pochwały i nagrody, robi to, co trzeba i to, co należy każdego dnia. Jeśli kiedyś spotkacie uśmiechniętego gościa z aparatem w ręku, spacerującego po ulicach Bytomia, uśmiechnijcie się do niego, na 100 % będzie to Franciszek.
Andrzej Falkiewicz, zapewne dla wielu mało znana postać, etatowy pracownik bytomskiej opieki społecznej. Etatowy, ale niezwykły, nie kończący pracy o 15.00, ale będący ze swoimi podopiecznymi przez 24 godziny na dobę. Tuż przed Świętami Andrzej sam od siebie zorganizował zbiórkę na rzecz swoich podopiecznych, bez fanfar, bez fleszy, bez chęci zbicia jakiegokolwiek kapitału. Napisał, poprosił i zrobił, a dzięki niemu wiele dzieciaków podczas tych dni świątecznych czuło, że są Święta.
Magda Musiał, Darek Boruszewski stworzyli bytomską kolorowankę, rzecz która ma również pomóc naszym bytomskim dzieciakom. Wykorzystując swoją wiedzę, swoje możliwości zawodowe robią coś, co w przyszłości może przynieść wiele dobrego - kibicuję im w tym dziele, wierząc w końcowy sukces.
Bytomskie bombki, a jakże barwną i różnorodną w swoich działaniach jest "bombka" o której skreślę kilka zdań. Laura Klekocka, bo o niej chcę napisać, kontrowersyjna jak mało kto, ale też chcąca pomagać jak mało kto. Obserwuję i współdziałam z Laurą Klekocką od kilku lat, widzę jej zaangażowanie, aby choć troszkę ulżyć innym, często są to działania spontaniczne, ale szczere i wypływające z potrzeby pomagania ludziom, którym nikt inny już nie chce pomóc.
Pisząc o moich bytomskich bombkach, nie mógłbym nie wspomnieć Piotra Smętka, ducha niespokojnego, pełnego pasji i zapału do robienia rzeczy ważnych społecznie. Jaki byłby Bytom gdyby Piotr Smętek w nim nie mieszkał? Na to pytanie mam tylko jedną odpowiedź: na pewno uboższy. Ileż to razy spierałem się z Piotrem, tak wiele nas różni, tak często inne spojrzenie mamy na wiele spraw, ale na jeszcze więcej patrzymy dokładnie tak samo. Tak, bez Piotra Smętka moja choinka byłaby smutna.
Rozbark, na którym wychowywaliśmy się z Piotrem, ma jeszcze jednego bohatera, którego chciałbym "powiesić" na swojej choince, jest nim Paweł Lewicki.
Pawła poznałem w 2006 roku, organizowałem wtedy akcję, która miała na celu nagłośnienie sprawy GKS Rozbark i jego problemów. Paweł bez ceregieli zgłosił się do pomocy i tak poznałem człowieka, dla którego los GKS, ale nie tylko klubu, był i jest pasją. Swoim zapałem zaraża innych, przeczy zdaniu, że młodym nic się nie chce, Pawłowi się chce :) Bez niego losy GKS Rozbark dawno byłyby już przesądzone, a tak, ku zadowoleniu i radości innych, trwa on na sportowej mapie Bytomia i dzielnicy.
Bytom to niełatwe miasto do życia, kiedyś napisałem, że jest to miasto wymagające zachodu, tym bardziej doceniam tych, którzy mogą żyć gdzieś w lepszym miejscu, ale piszą i mówią z dumą: jestem z Bytomia.
Takim facetem jest Marcin Mazurowski, człowiek, który walczy o status bytomianina, oczywiście nie dosłownie, ale w wymiarze artystycznym. Marcin pokazuje światu, że Bytom to nie bohater reportażu TVN, to miasto, w którym przeplata się tradycja z teraźniejszością. Miasto, które potrafiło zintegrować rodowitych mieszkańców z tymi, których tu przesiedlono. Prace Marcina Mazurowskiego pokazują często ukryte piękno Bytomia.
A skoro jestem już przy bombkach artystycznych, nie sposób pominąć Andrzeja Chłapeckiego, bytomskiego Świetlika, człowieka, który kocha Bytom, mimo że tak często, jak twierdzi, jest to miłość bez wzajemności. Nie ma chyba wydarzenia w Bytomiu, w którym Andrzej Chłapecki nie brałby udziału, w ostatnim czasie nawet wybory stały się areną dla Bytomskiego Świetlika. Po co te zmagania? Dla Bytomia oczywiście - po wielu godzinach rozmowy z Andrzejem Chłapeckim nie mam co do tego wątpliwości.
Opisując na wstępie postać Franciszka Zastawnika, wspominałem o naszej PWST - nie wyobrażam sobie bytomskiej choinki bez studentów tejże placówki. Szkoda, że osoby którym tak się "chce", są tak nie wykorzystane przez miasto, które ich gości.
Tak narzekamy, kiedy ktoś o nas źle napisze lub coś pokaże, ale czy my sami potrafimy zadbać o swoje dobre imię? Jeśli nikt cię nie chwali, pochwal się sam - a mamy czym i kim.
Powyższy opis jest subiektywny, jest również niepełny, będę go uzupełniał, wszak wciąż mamy okres świąteczny. Cieszmy się więc naszymi "bombkami", bo jest czym i kim.

wtorek, 4 grudnia 2012

Chcę zrozumieć

Albo ja już stary jestem albo czegoś nie rozumiem i nie mogę pojąć, patrzę na naszą swojska scenę polityczna, czytam , staram się ze zrozumieniem i nic nie kapuję. O tym jak to Piotr Koj wraz z niedawnymi przyjaciółmi biegają po mieście ze spotkania na spotkanie i komentują na potęgę, o tym jak to byli włodarze miasta wyskakują z inicjatywą możliwości uczestniczenia w procesie powstawania uchwał przez bytomian nie będę pisał, na pewno nie dzisiaj, ale nie mogę przejść obojętnie obok pasjonującej dyskusji na temat bytomskiej kasy- miejskiej kasy.
Prezydent Bartyla ogłosił zamiar emisji miejskich obligacji, nie jestem entuzjastą tego pomysłu, zwłaszcza, że termin ich spłaty jest odległy a przyszłość Bytomia nie pewna. Ale, że tak powiem Bartyla bierze to na klatę i to swoją, sądzę, że gdzieś z tyłu głowy siedzi mu fakt rychłego i nieuchronnego wprowadzenia we życie "podatku" od śmieci, to będzie boleć i aby zminimalizować skutki takich działań będzie potrzebował sukcesu, a na to potrzeba kasy. O skutkach tych działań, zapewne podyskutujemy jeszcze nie raz, mnie natomiast powala dyskusja ludzi którzy rządzili chociażby przez ostanie dwa lata, a decydując się na współudział w rządach wzięli odpowiedzialność za poprzednie cztery lata prezydentury Piotra Koja, wszak mieli wybór w 2010.
Powala mnie sposób argumentacji w dyskusji na temat blisko 200 milionowego zadłużenia Bytomia, piszę 200, choć oficjalnie mówi się o 170  milionach, bo cyfra 200 jest bliższa prawdzie obiektywnej. Jak  czytam wypowiedzi i komentarze na fejsie aby zapoznać się z kalendarzem powstawania długu odwołanych!! władz Bytomia, ogarnia mnie ironiczny śmiech. A jakie to ma znaczenie czy dług został w całości wygenerowany przed 2010 czy ma też swoje źródło po 2010, dla czyjego dobrego samopoczucia ma to fundamentalne znaczenie, bo dla przeciętnego bytomianina nie ma to żadnego, kompletnie żadnego znaczenia, jest dziura finansowa  wielkości leja po meteorze tunguskim i tyle. Nie słyszałem żadnej dyskusji w ramach koalicji , różnych koalicji firmowanych przez Piotra Koja która by wskazywała, że któraś ze stron układu władzy jest na "nie" wobec poczynań prezydenta. Wręcz odwrotnie, cała kampania przed referendalna wskazywała, że jest super, kombajn jedzie dalej, a kto pamięta kto był autorem takiej kampanii? To pytanie retoryczne oczywiście, nie mniej prosiłbym oburzonych poczynaniami nowych władz Bytomia o odrobinę pokory wobec bytomian, takie właśnie postawy powodują, że frekwencja przy urnach jest taka jaka jest.

piątek, 30 listopada 2012

Schizofrenia ( polityczna ) nie boli

Jest takie miasto na mapie Polski o specyficznym klimacie, klimacie politycznym, to takie miejsce w którym część  polityków zapada na schizofrenię polityczną, jakie to miejsce ? Bytom oczywiście.Kilka miesięcy temu mieliśmy referendum, jedno z nielicznych udane referendum, poleciał prezydent, jego zastępcy oraz cała Rada Miejska. Normalnemu człowiekowi, politykowi powinno dać to do myślenia, ale nie w Bytomiu, u nas odwołany prezydent na potęgę cenzuruje nowe władze miasta i to w zakresie działań które albo zaniedbał, albo doprowadził do katastrofy albo też był inicjatorem ich wprowadzania w życie.Napomknę tylko o kilku, bytomski sport, Piotr Koj bo o nim piszę krytykuję poczynania Ratusza niemal w każdym aspekcie. A to nowe władze TMH Polonia Bytom są złe, smaczku sprawie dodaje fakt, że wiceprezesem TMH został były sekretarz Piotra Koja, a członkiem Zarządu były i obecny wysokiego szczebla urzędnik gminny który trafił do nas za rządów Piotra Koja. A to inwestycje w infrastrukturę sportową miasta są karygodne, a to pomysły na obniżenie podatków są dziwne i nie przemyślane. Tak sobie myślę, jacy my,bytomianie byliśmy głupi odwołując tak fajnego prezydenta, który tyle wie, tylko jak to jest , że tyle wie a miasto tak źle stoi i to pod każdym względem i w każdej dziedzinie w którą  Piotr Koj raczył się zainteresować.
Na pocieszenie Piotra Koja oraz innych sfrustrowanych tak dzisiaj zainteresowanych losem Bytomia ( dlaczego byli tacy bierni przez ostatnie 6 lat ), powiem, że ta przypadłość nie jest przypisana tylko im. W mojej organizacji również nie brakuje przewlekle chorych na polityczną schizofrenię. Im też się wydaje, że mimo wyroków wyborczych są jedyni i nieomylni, nie zrażeni oceną historii oraz wyborców wciąż wierzą w swoją gwiazdę i nie chcą zaakceptować prawdy o sobie oraz o swoich poczynaniach.

środa, 21 listopada 2012

Nowy ład

Minęło za mało czasu aby oceniać działania nowych władz Bytomia, nie chcę więc krytykować, ale raczej pragnę dać wyraz swojemu zaniepokojeniu.
Tydzień temu Życie Bytomskie opublikowało wywiad z zastępcą prezydenta Henrykiem Bonkiem, z uwagą przeczytałem każde zdanie wypowiedziane przez pana Bonka i lekko, jak już wspomniałem, zaniepokoiłem się. Otóż odniosłem wrażenie, oby mylne, że w wielu jak się wydawało kluczowych kwestiach, poprzednia władza miała racje w swoim postępowaniu. Zacznę od strefy parkowania, pamiętam nasz postulat w tym również Henryka Bonka, aby obsługę strefy parkowania ponownie zlecić MZDiM-owi, do czasu kiedy urzeczywistni się karta  aglomeracyjna służąca do wszelkich opłat komunikacyjnych, w tym opłat parkingowych. Natomiast zastępca prezydenta, po dwóch miesiącach urzędowania twierdzi, że Bytom ma fantastyczną strefę parkowania i nie należy niczego w niej zmieniać. Jak rozumiem słynne słupki które tak kocha red Tomasz Nowak również zaczęły spełniać swoją tajemniczą funkcję.
Nowy zastępca nie widzi również nic złego, wręcz wychwala działania odwołanych władz w kwestii sprzedaży mienia komunalnego. Nie muszę pisać, że w tym punkcie w sposób wręcz doktrynalny nie zgadzam się z takim podejściem do tej sprawy. Ja wiem, że wielu uważa wszelką wspólną własność za dzieło szatana, ale to nie oznacza, że taki pogląd jest racjonalny i służący obywatelem, chyba, że za ogół ktoś rozumie jednostkę.
Kibicuję nowym władzom Bytomia, w końcu sam uczestniczyłem w trudzie odwołania prezydenta Koja, i nie chciałbym aby trud przeprowadzenia referendum miał na celu jedynie zmiany w zarządach spółek, czy też prowadzenie kampanii na rzeczy nazwania ronda imieniem Lecha Kaczyńskiego.To co udało nam się w Bytomiu zasługuje na wiele więcej, szczerze wierzę,że prezydent Bartyla będzie słuchał przede wszystkim siebie.
Na koniec osobista refleksja , na łamach ŻB toczy się walka o komendanta Paczynę, widziałem na własne oczy jak komendant Paczyna potrafi zachowywać się w stosunku do swoich przeciwników politycznych, to co widziałem przekonuje mnie, że komendant Paczyna powinien odejść.

wtorek, 16 października 2012

Czy leci z nami Lider

Jak wielu bytomian swój poniedziałek rozpoczynam od lektury Życia Bytomskiego. Nie żebym nie wiedział co słychać w moim mieście, ale raczej w celu konfrontacji poglądów zawartych w naszej miejskiej gazecie. Lekturę zaczynam od felietonów, zwłaszcza od felietonów Naczelnego, Tomasza Nowaka. Nie jest tajemnicą, również dla samego redaktora Nowaka, że nie zgadzam się z wieloma tezami stawianymi przez autora, mam często okazję polemizować z Tomkiem (wszak jesteśmy po imieniu) o tym, co pisze i co głosi. O tym, z czym się zgadzam, nie będę pisał, przynajmniej nie dzisiaj, bo w dobie szukania "krwi", jest to mało interesujące, lepiej sprzedaje się spór, wiec o sporze będzie niniejszy tekst.
Tomasz Nowak oznajmił w miniony poniedziałek, że w Bytomiu nie ma i nie będzie lidera godnego zmierzenia się z urzędującym już, nowo wybranym prezydentem. Kurczę, albo ja już taki stary jestem albo z kwerendą własnych tekstów Tomasza Nowaka coś jest nie tak. Pamiętam bowiem, jak wieścił czas nieskończony wręcz rządów Piotra Koja chwilę po jego wygranej w 2010 roku, a minęło zaledwie dwa lata i nie ma już Piotra Koja, zaś marzenie o trzech kadencjach albo i więcej pękło jak bańka mydlana. Na usprawiedliwienie Redaktora Naczelnego zaliczam fakt, że takich jak on wieszczów było jeszcze kilku, nic z tych przepowiedni nie sprawdziło się, polityczny tarot okazał okazał się jedną wielką bzdurą.
Dzisiaj Tomek Nowak ma znowu swój sen, sen, który podpowiada mu, że w Bytomiu brak jest liderów, że w wielu środowiskach mamy spaloną ziemię niezdolną do wydania plonu w postaci osoby, osób, które są w stanie te środowiska poprowadzić ku politycznemu zwycięstwu, politycznemu sukcesowi.
Nie będę odpowiadał za innych, odpowiem za swój SLD; oczywiście odpowiedź będzie obarczona subiektywną nutą, emocjami i osobistym podejściem - tak być musi, bo ja nie jestem komentatorem felietonistą.
Czy SLD jest w stanie wydać lidera gotowego na pociągnięcie tej formacji? Piszę celowo pociągnięcie, bo dzisiaj bytomski Sojusz stoi w miejscu, koła buksują i poza bryzganiem błotem nie ma żadnego efektu.
Odpowiedź może być tylko jedna: oczywiście że tak, bytomski Sojusz ma potencjał, aby takiego lidera przedstawić i bytomski Sojusz ma potencjał, aby takiego lidera "sprzedać" na politycznej giełdzie, musi tylko chcieć. Niestety do tej pory SLD nie chciał takiego ruchu uczynić, bo to, o czym pisze Tomasz Nowak, czyli zamiana "starych" na " młodych" tak naprawdę nigdy nie miała miejsca, bo ta zmiana musi nastąpić w sferze mentalnej, a tego nigdy nie dokonaliśmy. Powodów, dla których tak się stało, jest wiele, nie będę roztrząsał ich publicznie, chyba, że zostanę do tego zmuszony lub poproszony. Może jednym z tych powodów jest przeświadczenie, że należy przegrać kilka razy, aby zdać sobie sprawę z błędów, jakie się popełnia, może dopiero kolejna klęska otwiera szufladę z tekstem "dam sobie spokój, od jutra będę pomagał innym, abyśmy razem osiągnęli sukces".
Ale też tak sobie myślę, że dla wielu w Bytomiu sytuacja, kiedy SLD jest słaby, jest bardzo na rękę, to otwiera przed wieloma możliwość otarcia się o władzę lub jej zdobycie. Silny Sojusz takie działania ogranicza a nawet wręcz uniemożliwia, i nie jest to jedynie spiskowa teoria - jestem przekonany, że tak jest. Szkoda tylko, że sami pomagamy innym realizować ich scenariusz, zapominając o własnych obowiązkach wobec obywateli Bytomia - tak, nie pomyliłem się pisząc te słowa - zwycięstwo SLD jest obowiązkiem i powinnością wobec Bytomia i jego mieszkańców.
Nie wiem, czy w interesie Tomka Nowaka jest, aby Sojusz trwał w swoim marazmie; jestem głęboko przekonany, że tak nie jest, ale też wiem, że patrząc oczami Naczelnego Życia Bytomskiego na SLD Anno Domini 2012 nie można mieć innego zdania, że moja partia nie jest w stanie wydać na polityczny świat nowego, zdolnego lidera, który wysoko uniesie sztandar Lewicy.
Ale tak nie jest - bytomski Sojusz ma takie moce, musi jedynie strząsnąć z siebie gorset, który go uwiera, który nie pasuje do nowych czasów, bo tak jak moda, również polityka się zmienia i trzeba nadążyć za nowymi czasami i trendami, trzeba dać produkt, który oprócz tego, że będzie najlepszy na rynku, to będzie atrakcyjny dla kupującego, w tym wypadku kupującym jest wyborca.
Lider w SLD jest Panie Tomku, może nawet i kliku liderów bez podziału na płeć, chodzi tylko o to, aby sam Sojusz zaczął o tym w ten sposób myśleć, patrząc w przód a nie rozpamiętując czasy kiedy było fajnie. Bo kto nie patrzy w przyszłość, cofa się, nawet nie stoi w miejscu .

piątek, 14 września 2012

środa, 12 września 2012

Głos Ludu pyta, Król odpowiada

Głos Ludu wzywa, wiec spieszę z odpowiedzią. Nie będę oryginalny, choć jak patrzę i czytam programy większości kandydatów na urząd prezydenta Bytomia to stwierdzam, że pomysł a wręcz konieczność stworzenia wieloletniej strategii rozwoju naszego miasta jest pomysłem oryginalnym.
Większość stwierdza, że należy tworzyć miejsca pracy, tylko rzadko ktoś pisze, jakie miejsca pracy, w jakiej sferze gospodarki. Dla wielu z nas miejsca pracy kojarzą się z dużym przemysłem - to moim zdaniem pustosłowie w ustach kandydatów. Bytom nie ma szans na lokowanie tutaj dużych zakładów przemysłowych podobnych do kopalń czy hut, co nie oznacza, że nie należy nie dbać o tę ostatnią, którą mamy, wręcz przeciwnie, należy jej stworzyć najlepsze warunki do rozwoju i dopilnować, aby był to rozwój najlepszy dla Bytomia.
Myśląc o miejscach pracy, myślę o dziale gospodarki związanej z wysoką technologią opartą na nauce i osobach dobrze lub świetnie wykształconych, a takich w Bytomiu nie brakuje. Przypomnę tylko, że to właśnie w Bytomiu mieszkają osoby, które stworzyły najszybszy procesor na świecie; tacy ludzie nie rodzą się "na kamieniu” - ich stworzył proces edukacyjny. To pokazuje, że mamy pokłady i możliwości ludzkie, teraz trzeba tylko stworzyć odpowiednie warunki, aby to przekuć na sukces.
Kto pamięta, jak tworzono Uniwersytet Śląski? Stworzono ośrodek akademicki na pustyni intelektualnej, ale była idea i zrobiono wszystko, aby ją zrealizować. Zbudowano osiedla, akademiki, wręcz całe miasteczka akademickie, zaproponowano pracę w nowych warunkach na dobrych zasadach kadrze z Wrocławia i Krakowa - i udało się.
Czy nie można tego powtórzyć w Bytomiu? Moim zdaniem można, przy budowie infrastruktury mieszkaniowej znajdzie zatrudnienie mnóstwo osób, zawsze budownictwo było kołem zamachowym gospodarki, ta infrastruktura da impuls dla tych, którzy mogą tworzyć w Bytomiu zagłębie intelektualne. Gdzie to  ulokować? A na przykład na terenach po kopalni Rozbark, dlaczego by nie stworzyć tam bytomskiego miasteczka akademickiego...
Cały świat krzyczy, że to nauka staje się tą dziedziną życia, która daje nowe możliwości w dzisiejszych czasach, a my w Bytomiu szukamy rozwiązań, które niczego nie wnoszą na przyszłość i w konsekwencji stoimy w miejscu albo się cofamy.
Ludzie, którzy pozostaną w naszym mieście albo przyjadą tu mieszkać, będą robić tu zakupy, kupować ciuchy, zostawiać pieniądze w kawiarniach, korzystać z szeregu usług - czyli tworzyć nowe miejsca pracy dla innych współobywateli. W strategii nie wolno zapominać o naszym bytomskim szkolnictwie, w wielu przypadkach unikatowym wręcz: Szkoła Muzyczna, Szkoła Baletowa, Elektronik czy Mechanik, Szkoła Budowlana, to tylko kilka z nich, a one kształcą osoby o unikatowych umiejętnościach, takich, których nie mają inne placówki na naszym terenie. Czy dbamy o nie? Nie, proszę wpaść do Muzycznej, tam widać, jak wygląda myślenie o przyszłości Bytomia.
Strefy ekonomiczne - oczywiście tak, raz - z powodu miejsc pracy, a dwa - wizerunku miasta, bo strefa ekonomiczna oraz jej zagospodarowanie ma taki wpływ na ocenę danej gminy przez innych.
To, czego potrzebujemy w Bytomiu, to przyjazny klimat dla tych, którym wciąż się chce albo którzy już osiągnęli sukces. Czy taki klimat tu jest? Nie, a przykład firmy Alpex pokazuje, że nie dba się o „swoje" firmy, pozwalając im się wyprowadzić do innych miast, gdzie płacą podatki. Od takich działań dobrobytu nam nie przybędzie.
Za ogólnym wzrostem zasobności naszych obywateli przyjdzie też poprawa jakości życia w Bytomiu i jeśli dodamy do tego poprawę infrastruktury ogólnosportowej,  służącej wszystkim, jeśli otworzymy nasz Park dla wszystkich mieszkańców, jeśli postawimy na przyjazny Bytom dla rodziny, czyli żłobki i przedszkola publiczne, wierzę, że w przeciągu kilku lat będzie widać efekty.
Ktoś powie, że tego się nie da zrobić, albo że Bytom potrzebuje czegoś innego - może potrzebuje czegoś innego, ale zrobić się da wszystko, trzeba tylko wiedzieć czego się chce i gdzie się zmierza. Ci, którzy budowali miasta w środku dżungli wraz z operą pokazali, że chcieć to móc.
To tylko kilka moich propozycji, mam ich o wiele więcej. Może dlatego, że nie jestem skażony wirusem dotychczasowej pracy w samorządzie, nie ujmując nikomu i niczego.


piątek, 24 sierpnia 2012

Polskie Klondike

Od jakiegoś czasu Gdańsk zamienił się na polskie Klondike, taka kraina złota, tyle, że nasze rodzime Eldorado nosi nazwę Amber Gold. Nie będę się rozpisywał na temat tzw. afery Amber Gold, bo jak chyba większość Polaków wiem, że żadnej afery nie ma, jest natomiast złodziejski układ, który prawie na pewno działał pod parasolem ochronnym różnych osób.
Skąd to wiemy jako Polacy? Ano z życia, jeśli ktoś prowadzi np. działalność gospodarczą to doskonale wie, pod jakim pręgierzem wszelkiej maści instytucji jest każdego dnia. Kontrolują, sprawdzają, żądają ton dokumentów, zaświadczeń, poświadczeń, oświadczeń i tym podobnych dupereli bez których nic, dosłownie nic nie można nigdzie załatwić. A tu w polskim Klondaik, proszę, można wszystko - i rozwinąć złodziejski interes, i odgrywać rolę mecenasa, zarówno sztuki jak i małp w zoo.
Ale w związku z tym, że zaliczam się do tej większości Polaków, która wie prawie na pewno jak było, ja chcę o czymś innym przy tej okazji. Pojawił się pomysł, że Państwo ma oddać pokrzywdzonym przez Amber Gold środki, które utracą w wyniku procederu pana prezesa. Otóż ja się nie zgadzam. Chyba, że Państwo odda mi różnicę kursową franka szwajcarskiego, tę pomiędzy 2,2 a np. 3,5. Ta różnica to wartość szwajcarskiej waluty, w której był wyceniany kredyt milionów Polaków, oni brali kredyty we franku po 2,2 a spłacają po 3,5, w ich imieniu domagam się wyrównania strat - jak wszystkim to wszystkim. Oczywiście wiem, że to infantylne, ale przy okazji chcę pokazać prawdziwą słabość naszego państwa. Otóż my działamy akcyjnie, od afery do afery, a wszystkie te działania nie poprawią tzw. bezpieczeństwa Państwa a doprowadzą do "udupienia" zwykłego, szarego Kowalskiego. Bo to on na koniec będzie zmuszony udowadniać, że nie jest wielbłądem przed każdym polskim urzędnikiem, bo to Kowalski będzie musiał w konsekwencji składać wyjaśnienia, zaświadczenia, oświadczenia, poświadczenia, podobnie jak dzisiaj, tyle, że trzy a może cztery razy więcej.
Wyciągajmy wnioski z tego co się stało w Gdańsku z Amber Gold, ale znajdźmy winnych, skonfiskujmy ich majątek, a nie karzmy już jutro polskiego Kowalskiego za zbrodnie, których nie popełnił.

wtorek, 17 lipca 2012

Lekcja patriotyzmu po polsku

Datę wybuchu Powstania Warszawskiego zna chyba każdy, kto choć trochę uważał na lekcji historii, a przynajmniej powinien znać. Ale nawet jeśli nie miał okazji dowiedzieć się, co wydarzyło się 1 sierpnia, od tego roku na pewno będzie wiedział - koncert Madonny na Narodowym. To stwierdzenie to oczywiście maleńka prowokacja, dużo mniejsza niż sam koncert Madonny w tym dniu, podobnie jak to było wcześniej z innym koncertem tej artystki. Choć zastanawiam się, czy dla Madonny aż tak istotne jest, w jakim dniu gra koncert w Polsce czy też w innym kraju, ale dla nauczycieli patriotyzmu po polsku ma znaczenie, takie, za które trzeba krzyżować oraz palić na stosach.
Gdy słucham oburzonych, którzy nie przebierając w słowach domagają się zabronienia odbycia się koncertu w tym dniu, ogarnia mnie pusty śmiech rozpaczy. Rozumiem, że należy dbać o pamięć historyczną społeczeństwa, szczególnie osób młodych i bardzo młodych, ale walka z koncertami oraz wszelkimi przejawami zabawy w takich dniach jak 1 sierpnia zakrawa na absurd. Reakcja będzie odwrotna do oczekiwań protestujących.
Jeszcze bardziej kuriozalne wydaje się puszczanie filmów o Powstaniu podczas koncertu, każda uroczystość ma swoje miejsce i czas, a czy koncert Madonny ma być tym miejscem i czasem? Odpowiedz nasuwa się sama.

środa, 4 lipca 2012

Kilka słów o referendum i nie tylko

http://info-poster.eu/13-pytan-adrian-krol-o-bytomiu-i-gliwicach/

wtorek, 12 czerwca 2012

Dwa referenda i dwie postawy

Każdy kto czyta mojego bloga wie, że politycy PO to nie moja bajka, i nie chodzi jedynie o barwy partyjne, aż tak doktrynalny nie jestem. Chodzi raczej o stosunek do Obywateli, a raczej obywateli, o stosunek do Państwa, a raczej państwa.
Mój osąd nie zmieniły peany na cześć położenia kawałka asfaltu przed Euro, jak też wybudowania stadionów za dwa razy więcej niż inni. Ten osąd został nawet spotęgowany po lekturze ogłoszeń jakie zamieścili bohaterowie bytomskiego referendum, różne w formie ale spólne w treści.
Otóż prezydent Bytomia Piotr Koj wzywa do bojkotu demokratycznych procedur , wzywa o nie uczestniczenie w akcie referendalnym. Kompletna ignorancja obywatelskich postaw, kompletne zakłamanie, nic innego nie mogę na ten temat napisać. Jak w demokratycznym kraju prezydent z wyboru może pisać takie bzdury za publiczne pieniądze, jak można zniechęcać do demokracji. Czytając to nie mam wątpliwości dlaczego nie udało nam się zbudować społeczeństwa obywatelskiego, takie postawy zabijają ten proces skutecznie. Inaczej zachował się Mariusz Wołosz, zastępca prezydenta "dał" wywiad, ładny w formie ale spójny z ogłoszeniem Piotra Koja z pierwszej strony, nie idźcie do urn, bojkotujcie referendum, czytając to jest mi wstyd, jest mi wstyd jako politykowi. Nie wyobrażam sobie faktu abym kiedykolwiek namawiał kogokolwiek do siedzenie w domu i nie brania udziału w wyborach czy też w referendum, do zbrodnia na demokracji, nawet strach tego nie przesłoni.
Polemikę z odtrąbieniem końca remontu baseny krytego zostawię na inny czas, z tym jest jak z budową autostrad, niby są i niby są przejezdne ale zabawa z budową trwa dalej. Basen niby jest, woda nawet jest, ale  remont w większości budynku trwać będzie jeszcze długo. A ile będzie jeszcze kosztować dowiemy się po 17 Czerwca, tak jak i o stanie miasta Bytom.
Jacek Karnowski, również polityk PO, prezydent Sopotu, poddał się ocenie obywateli, to oni właśnie w referendum zapewnili Karnowskiemu fotel prezydenta. Dwa miasta, dwa referenda, bohaterowie POdobni, a jakże inne postawy.

wtorek, 5 czerwca 2012

Źle się dzieje w PWST Wydział Teatru i Tańca?

Czasami tak bywa, gdy robi się to co ja, że różne osoby przychodzą i dzielą się swoimi problemami. A ja chciałbym się podzielić czymś, co dotyczy chluby Bytomia, a mianowicie PWST Wydział Teatru Tańca, gdzie Dziekanem jest dr Jacek Łumiński. W tytule postawiłem znak zapytania, bowiem wszystko to, o czym napiszę, jest informacją nieoficjalną, ale czynię to świadomie, licząc nie tyle na ewentualną odpowiedź, ale na reakcję i sprawdzenie stanu rzeczy na miejscu.
Szkoła, która - jak chcę wierzyć - jest wizytówką energii kultury, boryka się, na szczęście nie ze swoim artystycznym wizerunkiem, ale z tym, co powinno pomóc w jego eksponowaniu, a mianowicie ze stroną techniczną funkcjonowania Szkoły.
Podobno remont, który jest tam przeprowadzany, jest robiony opieszale, ponoć bez większego sensu pod względem przydatności dla studentów-artystów, osób, które przebywają na terenie uczelni często cały boży dzień. Ponoć szatnie studentów są na jednym końcu szkoły, a przysłowiowy czajnik do robienia herbaty na drugim. Podobno firmy, które wykonują remonty w PWST borykają się z odebraniem swoich należności za już wykonane prace, jest to, jak plotka głosi, powód dla którego remont w funkcjonującej artystycznej placówce trwa długo i ślimaczy się w nieskończoność.
Dla porządku dodam tylko, że osobą odpowiedzialną, jak mniemam, za sprawy menadżerskie Szkoły jest Pani Urszula Petrymusz, wcześniej pracująca w Śląskim Teatrze Tańca, a jeszcze wcześniej w Szkole Baletowej, z której odeszła po zamieszaniu z jednym z uczniów baletówki.
Chciałbym podkreślić, że są to informacje, które posiadam od osób trzecich, ale takich, którym los sztandarowej placówki kulturalnej leży na sercu. Mam nadzieję, że ci, którym też zależy na losie PWST WTT a są władni coś poprawić w jej funkcjonowaniu, zrobią to. Tak wiele rzeczy a wręcz cudów zdarza się ostatnio w Bytomiu, że jeden cud więcej nikomu nie zaszkodzi.

O obozach - kontrowersyjnie

Od wielu dni, co tam dni, od lat w Polsce toczy się bój o polityczną poprawność w temacie obozów koncentracyjnych. Postanowiłem i ja przedstawić swoje skromne zdanie w tej kwestii.
Otóż nie rozumiem całego zamieszania wokół tej sprawy, a dokładnie nie rozumiem zamieszania wokół Polski jako głównego bohatera całej sprawy. Skąd bowiem wziął się problem, przecież kilkadziesiąt lat temu nikt nie miał wątpliwości kto, jaka nacja była twórcą obozów koncentracyjnych, świat ogląda do dzisiaj filmy nakręcone przez żołnierzy, którzy wyzwalali takie miejsca w całej Europie, głównie w Polsce, nikt nie miał wątpliwości, że obozy były niemieckie. Nikt nie miał wątpliwości, że twórcami obozów koncentracyjnych byli Niemcy, nie naziści, nie faszyści, tylko Niemcy, no może jeden z nich miał korzenie austriackie i nazywał się Hitler Adolf. A więc skąd wzięła się ta poprawność polityczna, o którą, jak powiedział jeden z przedstawicieli organizacji żydowskiej, zresztą nie tylko on, Polska musi walczyć? Ano stąd, że któregoś dnia państwo Izrael podpisało porozumienie z rządem Niemiec na temat swoistej kontrybucji, którą ci ostatni muszą rekompensować straty narodu żydowskiego poniesione podczas II wojny światowej, zresztą słusznej kontrybucji. W zamian za to udało się wynegocjować nowomowę w zakresie określeń zbrodni niemieckich dokonanych w latach trzydziestych i czterdziestych, zaczęto je nazywać zbrodniami nazistowskimi. Okej, zapewne ci, którzy mordowali w tych obozach byli nazistami, jakaś chora ideologia musiała im przyświecać, jak każdemu dewiantowi, ale mieli przecież swoją narodowość. Czy ktoś słyszał o państwie Nazizm? Raczej nie.
Ale dobrze, skoro przyjąć tak pokręconą argumentację, to kontrybucji i zadośćuczynienia za zbrodnie również powinni dokonać naziści, ale tu zaskoczenie - robi to rząd federalny Niemiec w imieniu niemieckiego podatnika. Zresztą czynił i czyni to do dzisiaj; zaledwie kilka dni temu niemiecka prasa podała informacje na temat sprzedaży łodzi podwodnych z uzbrojeniem atomowym do Izraela, łodzi, do produkcji których rząd Niemiec oraz każdy niemiecki obywatel dokłada. Ktoś zapyta, czy Angela Merkel nie zna się na ekonomii, ta twórczyni Paktu Fiskalnego? Nie, Merkel realizuje umowę z Izraelem, mówiącą o rekompensatach za zbrodnie niemieckie na Żydach.
A więc nie wymagajmy od całego świata, aby wiedział, kto jest odpowiedzialny za miliony ofiar skoro chcemy być "poprawni politycznie".

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rocznicowo

Dzisiaj mija kolejna rocznica wyborów 4 Czerwca i, jak zwykle przy tej okazji, wielu ma swoje przemyślenia na temat minionych dekad. Dla jednych to oczywiście czas prosperity, ale dla ogromnej rzeszy Polaków to nie był okres szczęśliwości, choć miało być tak pięknie...
Dzisiejsza Polska to kraj wielu różnic społecznych, a nie mówię tutaj jedynie o różnicy w markach samochodów, którymi jeździmy, mówię o głodnych dzieciach, o ubóstwie osób będących na rentach czy emeryturach. Mówię o braku wsparcia Państwa w najbardziej newralgicznych obszarach życia, takich jak pomoc rodzinie, aby było ją stać na jedno czy też dwoje dzieci, pomoc osobom dotkniętym chorobami, z którymi nie są w stanie sami sobie poradzić. Jak wygląda nasze Państwo, wystarczy zobaczyć program red. Jaworowicz Polska w pigułce, gnębiona przez "przyjazne instytucje", walcząca o godność życia. Czy rzeczywiście odnieśliśmy sukces, taki całościowy, taki w którym mogłoby uczestniczyć 90% Polek i Polaków? Pytanie zostawiam otwarte, każdy może udzielić sobie odpowiedzi, a ja odpowiem w swoim imieniu: tak, mogliśmy odnieść sukces na miarę pomysłu Nowej Polski, mogliśmy, ale realizatorzy III RP dali ciała, zapatrzyli się jedynie na siebie. Zapomnieli o swoich pomysłach z lat osiemdziesiątych, jakoś wyleciały im z głów szczytne ideały, które legły u podstaw polskich zrywów społecznych, w zamian za to stworzyli nowych bohaterów, którzy skroili Polskę na swoją modłę.
Efekty tych eksperymentów oglądamy na co dzień - niby takie wszystko jest słodkie, ale paląca gorycz i niesmak pozostaje.

czwartek, 31 maja 2012

Bytom się zmienia - przed referendum

Jeżdżąc po Bytomiu można w ostatnim czasie zobaczyć hasła obrazujące, jak to zmienia się nasze miasto. Najbardziej podoba mi się to związane z Agorą, pamiętam bowiem czas, kiedy to Piotr Koj, ramię w ramię, ręka w rękę z Januszem Paczochą, protestował i pomstował na pomysł zabudowy placu Kościuszki. Jak życie pokazało, budowa Agory zmieniła Bytom i to raczej na lepsze, inaczej bowiem nie można by jej podziwiać na bilboardach miejskich.
Szkoda tylko, że jak zwykle Piotr Koj nie przyzna, dzięki komu te zmiany dokonały się, obłudą jest bowiem krzyczeć wciąż o "zbrodniach" dokonanych przez poprzedników jego ekscelencji prezydenta Koja, ale gdy trzeba się pochwalić, to wykorzystuje się ich dokonania.

czwartek, 24 maja 2012

Jak budować, żeby nie zbudować

Czy jest taki kraj, w którym dłużnik Skarbu Państwa wygrywa prestiżowy przetarg w ramach "skoku cywilizacyjnego"? Jest - to 40-milionowa Polska. Znacie spółkę DSS? Ci, którzy śledzą postęp prac przy autostradach, zapewne tak; ci, którzy bez specjalnego entuzjazmu przyglądają się sprawie, może nie. Otóż spółka DSS przejęła budowę odcinka autostrady po Chińczykach. Wydawało się, że po wpadce z chińskim wykonawcą więcej wpadek nie będzie. Stało się inaczej - okazało się, że DSS nie dość, że nie ma kompletnie doświadczenia w budowie autostrad poza produkcją masy bitumicznej, to na dodatek jest winna nam, podatnikom, kasę za kupioną kopalnię kruszyw, no, raczej wyłudzoną kopalnię. Jak to jest, że ten sam przyjazny rząd gnębi maluczkich przedsiębiorców chętnych wykonać cokolwiek np. dla samorządów obowiązkiem dostarczenia stosu zaświadczeń, ważnych dla inwestora raptem kilka miesięcy, potem trzeba dostarczać aktualne, a w przypadku tak dużego kontraktu nie sprawdził nawet własnych kwitów? Wydaje się to niemożliwe, a jednak jest jak najbardziej prawdziwe. Trzeba było aż takich tragedii, żeby próbować zmienić chore przepisy? A co z winnymi całej afery z nieszczęsnym odcinkiem autostrady? Winnych jak zwykle nie ma...

wtorek, 8 maja 2012

Chcemy prezydenta, ale jakiego?

Mamy referendum, to już postanowione 17 czerwca będziemy decydować o losach prezydenta Koja oraz Rady Miejskiej naszego miasta. Było do przewidzenia po okresie zbierania podpisów, że okres ten do letnich raczej nie będzie należał, prawie wszędzie toczy się dyskusja, czy warto odwoływać Piotra Koja oraz jaki powinien być ewentualny nowy prezydent. Jedni uważają, że najlepszym rozwiązaniem będzie np. menadżer albo biznesmen z sukcesami na koncie, a może i z samym pokaźnym kontem, inni że powinien to być dobry administrator, np jak Pani prezydent Mańka-Szulik z Zabrza, nie oceniam czy Pani prezydent jest sprawnym administratorem, cytuję zasłyszaną opinię jednego z uczestników forum na bytomski.pl.
A ja uważam, za prezydenturę powinna zabierać się osoba, która wie, w jakim mieście chce żyć za 30 lat, w jakim miejscu miasto ma się znajdować, ale nie dla siebie samego lub też mniejszej czy większej grupy znajomych, dla wszystkich.
Wiem, wiem, wielu w tym miejscu powie, że to banał, może i banał ale jakże potrzebny w dziele odbudowy Bytomia. Dlaczego? To moja krótka opinia - zakładając, że prezydentem zostanie ktoś z kręgu biznesu, OK, sprawny człowiek, któremu się udało, tyle tylko, że on reprezentuje jednostronne myślenie. Ważni są ci, którzy sobie radzą, zadbane jest tylko to, co jest prywatne - to oczywiście duży skrót, niemniej obrazujący sposób myślenia. A czy wystarczy być jedynie sprawnym lub bardzo sprawnym administratorem ? No, też nie, administratorowi brakuje perspektywy lub ładniej wizji. Piotr Koj jawił się jako taki sprawny administrator, konsekwencje widzimy wszyscy, choć, nie powiem, ma parę sukcesów na swoim koncie, zwłaszcza te które kontynuuje. Jakie są losy rzeczy administrowanych widać najlepiej po budowie naszych stadionów: na Narodowym trzeba zmieniać ze dwa razy trawę za około milion złotych, a i tak trybuny są niewłaściwe (za wysokie) i dają cień, który nie pozwala na odpowiedni wzrost trawy... Nie, ja dziękuję wszelkiej maści administratorom.Ten od Narodowego powinien się sprawdzić, wszak brał niemałą kasę za to, czym administrował.
A więc jaki prezydent dla Bytomia? Powtarzam to od wielu lat, od pewnego czasu publicznie: nie administrator czy biznesmen szukający kolejnego wyzwania, a człowiek, który rozumie wyważenie wielu aspektów rządzących Bytomiem, człowiek który rozumie, że należy poszukiwać inwestorów, ale też nie zapomina o bezrobotnych bytomskich. Człowiek, który nie odwraca się plecami a staje twarzą w twarz z problemem i rozwiązuje go, kompleksowo dla wszystkich. Człowiek, który widzi Bytom w nowej epoce, który docenia to co było i to co jest, ale patrzy do przodu; ktoś, kto widząc pustą dziurę, wie jak i czym ją wypełnić.
W 2006 roku pisałem, że chciałbym wyremontować nasz piękny dworzec PKP i wtedy wszyscy wyśmiali mnie ponoć za głupotę, jaką się pochwaliłem a po dwóch tygodniach nikt się już nie śmiał, każdy kandydat na prezydenta miał to w swoim programie, ale najpierw trzeba było napisać wyjaśnienie do Życia Bytomskiego, jak autor chce to zrobić. Dzisiaj temat dworca nie jest niczym dziwnym, ale wtedy trzeba było dużej odwagi, by mieć marzenie.

środa, 28 marca 2012

Po wyborach

Podobno prawdziwego faceta poznać nie po tym jak zaczyna czy jak kończy, ale po ilości wrogów. Uważam się za prawdziwego faceta, takiego który nie boi się wyrazić własnego zdania, nawet wbrew wszystkim, nie boi się też łez i wzruszeń, choć ponoć prawdziwi faceci nie płaczą. W związku z tym spodziewałem się po krótkiej notce w ŻB o ponownym powrocie Krzysztofa Wójcika na fotel przewodniczącego bytomskiego SLD , że kilku wrogów poczuje frajdę i satysfakcję. Ujawnili się już w internecie, szkoda, że jedynie za wirtualną kurtyną, ale jak widać brak im "jaj" aby wyrazić swoją radość z otwartą przyłbicą. Nie mniej szanowni państwo nie ma powodów do tak wielkiej fety, Adrian Król przegrał głosowanie z Krzysztofem Wójcikiem, ale niewielka ilością głosów, to pierwszy fakt, Adrian Król jest pierwszym wiceprzewodniczącym, to drugi fakt, Adrian Król został wybrany na tą funkcję, to trzeci fakt, Adrian Król został wybrany również do Wojewódzkiej Rady SLD. Jeśli to jest klęska to ja życzę wszystkim takich porażek, zwłaszcza , że miałem przyjemność prowadzić Sojusz wraz z koleżankami i kolegami bodaj w najtrudniejszym roku jego istnienia. Dal przypomnienia, rok 2011 to czas kiedy SLD lizał rany po sromotnej klęsce w wyborach samorządowych 2010, Komitet Jana . K. Czubaka poległ w spektakularny sposób, sam Jan Czubak osiągnął najgorszy wynik z pośród czynnych polityków, wynik wręcz masakrujący struktury SLD. W konsekwencji mieliśmy jednego radnego, ta cyfra raczej nie powodowała wzrostu aktywności SLD na arenie Rady Miejskiej, ale mimo to nie poddawaliśmy się , do Bytomia zawitał Józef Oleksy, osoba z półki jakiej bytomski Sojusz nie mógł sprowadzić do swojego miasta od lat, siedziba SLD została wprowadzona w dwudziesty pierwszy wiek, nowe meble, monitory , sieć internetowa. W ciągu tych raptem 12 miesięcy bytomska organizacja FMS stała się wiodącą grupą na Śląsku, jak przewodniczący SLD brałem udział w Koncercie Charytatywnym dla mieszkańców Karbia, sam zorganizowałem Aukcję na którą to różne przedmioty pochodziły od takich osób jak Marek Borowski, Genowefa Grabowska, Małgorzata Tkacz Janik czy Zbyszek Zaborowski. Jako Sojusz zawiązaliśmy kontakty z wieloma organizacjami które do tej pory nawet nie chciały słyszeć o SLD, ze mną , z nami chcieli się spotykać i rozmawiać. SLD pod moim kierownictwem , oraz FMS włączył się w pomoc uczniom Elektronika podczas ich walki o byt szkoły, nie były to działania jedynie PR-owskie, ale faktyczna pomoc , z perspektywy czasu żałuję ,że nie posłuchałem rad i nie zrobiłem z tego akcji politycznej, podobnie jak to zrobili inni, może wtedy nie usłyszałbym zdania, że ktoś nie słyszał o czymś co było relacjonowane przez wszystkie media. Bytomski Sojusz od Stycznia 2012 zaangażował się w bytomskie referendum, ja rozumiem, że wielu oczekiwałoby abyśmy byli na medialnej tapecie każdego dnia, w tej czy też innej sprawie, ale w życiu nie jest ja w filmie, owoce przychodzą po długiej i ciężkiej pracy. O działaniach integracyjnych SLD, o piknikach wyborczych organizowanych w minionym roku nie będę się rozpisywał, kto bywał ten wie , że tak nie było w SLD od dawna. Wierzę głęboko, że razem będziemy budować silny Sojusz, teraz pod kierownictwem Krzysztofa Wójcika jako szefa, ale też moim jako jego zastępcy, nie mam poczucia klęski czy nie spełnienia, wręcz odwrotnie, jest lepiej niż było , to pewne, a może być lepiej.
Tak wielu miłych słów które usłyszałem od 17 Marca dawno nie było moim udziałem, to jest dowodem na dobrze spełniony obowiązek jakim było kierowanie SLD w minionym roku. Wszelkich zwolenników teorii spiskowych spieszę rozczarować, nie ma żadnego konfliktu pomiędzy Królem a Wójcikiem.
Wpis ten jest swoistym rozliczeniem z zainteresowanymi z 12 miesięcy pełnienia funkcji przewodniczącego SLD w Bytomiu, jest to również podziękowanie dla Tomka Trzeby, który pełnił funkcję Sekretarza, dla Filipa Klisia szefa FMS oraz dla wszystkich koleżanek i kolegów którzy byli w SLD w 2011 kiedy tak wielu powiedziało nam żegnam.

piątek, 17 lutego 2012

Referendum


OŚWIADCZENIE
Sojuszu Lewicy Demokratycznej
dotyczące przeprowadznia referendum w sprawie odwołania Piotra Koja z funkcji Prezydenta Miasta Bytomia i referendum w sprawie odwołania Rady Miejskiej w Bytomiu przed upływem kadencji 2010-2014


Od 2006 roku, czyli od objęcia rządów przez Piotra Koja, od czasów pierwszej powyborczej  koalicji PO-PiS, oraz kolejnych zawieranych przez Platformę Obywatelską z lokalnymi ugrupowaniami Wspólny Bytom oraz Bytom Przyjazne Miasto, Sojusz Lewicy Demokratycznej konsekwentnie krytykował nieudolność władzy i posługiwanie się demagogicznymi sloganami, których władza nawet nie zamierzała realizować.

Sojusz Lewicy Demokratycznej piętnował wszelkie pomysły związane z zadłużaniem Bytomia, wykazywał nieudolność prezydenta Piotra Koja podczas prowadzenia wielu miejskich inwestycji, które z reguły powstawały za zaciągnięte kredyty. Przykładów niekompetencji prezydenta jest wiele, o to kilka z nich: budowa hali sportowej Na Skarpie wyłącznie za środki z kredytu, niekończący się remont krytej pływalni pochłaniający kolejne miliony, likwidacja linii tramwajowej nr 7, nieterminowe remonty ulicy Łagiewnickiej, kanalizacji i sieci wodociągowej, fatalny remont bytomskiego stadionu, budowa „getta” kontenerowego, remont kładki nad ulicą Wrocławską, którą należało zamknąć po kilku miesiącach za względu na zły stan techniczny. Lista błędów popełnionych przez Piotra Koja jest długa i kosztowna.

Kolejne lata rządów Piotra Koja oraz jego współpracowników doprowadziły do sytuacji kiedy w budżecie zaczyna brakować pieniędzy, naprędce więc zaczęto szukać oszczędności
oraz dodatkowych wpływów do kasy miasta. Wybrano najgorszy z możliwych wariantów, sięgnięto do kieszeni mieszkańców Bytomia, wprowadzono podatek deszczowy
oraz zlikwidowano ulgę związaną z podatkiem od nieruchomości, a w ramach oszczędności likwiduje się placówki oświatowe, w tym tak zasłużone jak „Elektronik”.

Brak natomiast działań prorozwojowych, pozyskiwania inwestorów, brak porozumienia
z największym bytomskim pracodawcą – Kompanią Węglową S.A. Brak działań w obronie Muzeum Górnośląskiego – najważniejszego muzeum w naszej aglomeracji.

W związku z wszystkimi faktami przytoczonymi powyżej, oraz  z negatywną oceną poczynań prezydenta Piotra Koja oraz zawiązanej koalicji w Radzie Miasta, Sojusz Lewicy Demokratycznej w sposób czynny włącza się do inicjatywy zorganizowania referendum
ws. odwołania Piotra Koja z funkcji Prezydenta Miasta Bytomia i referendum ws. odwołania Rady Miejskiej w Bytomiu.

 


             Tomasz  Trzeba                                     Adrian Król
    Sekretarz RM SLD Bytom                   Przewodniczący RM SLD Bytom      


Do składania podpisów pod wnioskami o przeprowadzenie referendum zapraszamy Państwa do naszej siedziby przy ul. Katowickiej 17 w dniach:

wtorki: 1000 - 1200   środy: 1600 - 1800  czwartki: 1000 - 1200

wtorek, 7 lutego 2012

Referendum - SLD jest "za"

Od kilku miesięcy mnóstwo osób zadaje mi pytanie, czy poprzemy jak SLD ewentualne referendum mające odwołać ze stanowiska  Piotra Koja. Moja odpowiedz jest zawsze taka sama, za odwołaniem Piotra Koja z urzędu prezydenta Bytomia SLD był, jest i będzie, ale nie za pojedyncze incydenty ale za całokształt.I w tym miejscu zawsze następuje zgrzyt, w zależności od osoby rozmówcy, większy lub mniejszy.Bo jeśli mówimy o odwołaniu Piotra Koja to należy cofnąć się do roku 2006 a nawet jeszcze wcześniej, przecież Piotr Koj aby wygrać z Krzysztofem Wójcikiem obiecywał wszystko i wszystkim.Ile to stadionów obiecał wybudować, sam byłem świadkiem jak jeden z jego obecnych przeciwników bił się w pierś wierząc głęboko, że Piotr Koj zrobi to czego nie mógł z braku pieniędzy wybudować Wójcik, nowy, fantastyczny stadion, jak wygląda sprawa obiektu przy Olimpijskiej wszyscy wiemy, jak skończyła się wizja budowy hali sportowej z prawdziwego zdarzenia, za pieniądze z zewnątrz, też wiemy i widzimy, ale w 2006 Piotr Koj uchodził za wizjonera, i nikt nie chciał słuchać pragmatyków z SLD. W konsekwencji powstała koalicja Platforma Obywatelska z Prawem i Sprawiedliwością, jedna z niewielu w Polsce, w Bytomiu POPiS zmieniał Bytom, efekt tych zmian jest opłakany.
Po kłótni dwóch siostrzanych partii, do głosu doszedł Wspólny Bytom, była nowa koalicja która zmieniała Bytom wg. wizji Piotra Koja, i ponownie powinienem napisać, ze efekty tych zmian widać gołym okiem, nie trzeba specjalnie się wysilać aby dostrzec fatalność tych zmian. Bo o zmianach nie decyduje kilka nowych skwerków, choć są one ważne i potrzebne, o zmianach decyduje ilość miejsc pracy, możliwość stałego wspierania miejscowego biznesu który rewanżuje się zatrudnianiem osób bezrobotnych. O zmianach decyduje budowa obiektów z prawdziwego zdarzenia, takim obiektem miała być Hala na Krzyżowej, obiekt który mógł konkurować ze Spodkiem, o zmianach decyduje budowa chociażby Bytomskiego Parku Przemysłowego, w czasach kiedy było trudno i ciężko,  a o każdy grosz trzeba było walczyć. O zmianach decyduje determinacja i chęć zmiany rzeczy ważnych i wielkich, nie jedynie miałkie zabiegi marketingowe które nic nie przynoszą przeciętnemu obywatelowi.
A wiec, referendum które zostało zainicjowane oczywiście zostanie wsparte przez SLD, zresztą jak każde działania obywatelskie, byliśmy z mieszkańcami podczas walki z kontenerami, byliśmy podczas walki o bytomskie szkoły i przedszkola, ale też byliśmy wtedy kiedy prezydent Koj wraz z koalicjantami decydował o zadłużaniu miasta kolejnymi kredytami. SLD zawsze jest z ludźmi, nawet tymi którzy z nami się nie zgadzają i np. nie chcą nas popierać, bo SLD nie obraża się na nikogo , bo SLD jest gotów do współpracy z każdym któremu prawdziwie leży  na sercu los Bytomia i jego mieszkańców, tak jesteśmy za referendum, jesteśmy za odwołaniem Piotra Koja.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Podejrzany- Adrian Król


Wszyscy wciąż żyjemy sprawą likwidacji Elektronika , my jako SLD również czynnie włączaliśmy się do różnych akcji organizowanych przez grono pedagogiczne,  rodziców oraz samych uczniów związanych  z  Elektronikiem.
Co prawda robiliśmy to po cichu, tak aby nie upolityczniać całej sprawy , nie mniej jak sądzę z dobrym skutkiem, wszystkie te działania moim zdaniem mieściły się w kanonie demokratycznego dialogu. Jak się niestety okazało, to było jedynie moje zdanie na ten temat, nasze władze samorządowe oraz władze Policji uznały, że część naszej aktywności społecznej koliduje z prawem. Chodzi dokładnie o nasze spotkanie na Parkowej 2 w dniu zorganizowanej sesji Rady Miasta , podczas której radni mieli podejmować uchwałę intencyjna w sprawie bytomskiej oświaty, w tym mieli decydować o losach Elektronika.
Celowo używam sformułowania spotkanie na Parkowej 2 , bo według Policji oraz urzędników Ratusza była to nielegalna pikieta, nielegalna bo zorganizowana bez zezwolenia. Nie bardzo rozumiem jak można nazwać pikietą grupę osób stojących na chodniku !!! , nie blokującej drogi publicznej, nie przeszkadzającej w codziennej pracy panu prezydentowi oraz jego współpracownikom. Chyba, że chodzi o transparenty które miała ze sobą młodzież , zapewne te na których było hasło „ Tylko matoły likwidują szkoły „ , ale tylko matoł obraża się na pikantny język demokratycznej debaty.
Będą podejrzanym w sprawie, jako osoba która zorganizowała tą „ nielegalna „ pikietę nie zgadzam się z postawionymi mi zarzutami. Zresztą moja reakcja w tej sprawie nie mogła być inna , nie zgadzam się aby przy użyciu paragrafów i to mocno naciąganych kneblować komukolwiek usta. W konsekwencji zdecydowałem się na proces sądowy związany z moim „ kryminalnym „  postępkiem, niech Sąd zdecyduje, czy stanie na chodniku w oczekiwaniu na sesję Rady Miasta jest nielegalnym czynem czy też nie.
Mam też inne przemyślenia dotyczące całej tej sytuacji , zresztą nie tylko tej, ci wszyscy którzy tyle krzyczą o demokracji, o swojej „ styropianowej” przeszłości , najczęściej używają metod siłowych w walce z oponentami.


czwartek, 5 stycznia 2012

Władza w akcji

Jak wielu i ja byłem na wczorajszej "nadzwyczajnej" sesji bytomskiej Rady Miasta.Obrady dotyczyły tzw reformy bytomskiej oświaty, w skrócie, chodzi o likwidację mnóstwa gimnazjów?!, chodzi o zagładę "Elektronika" oraz "Mechanika", likwidację kilku liceów ogólnokształcących, jednym  słowem chodzi o oświatowy armagedon.
Byłem, słuchałem, oglądałem i do dzisiaj ni mogę się otrząsnąć po tym wszystkim. Nie żebym spodziewał się przełomu, choć nadzieja umiera ostatnia, ale tyle pogardy ze strony szeroko pojętej władzy wobec obywateli, często bardzo młodych obywateli, nie widziałem i nie słyszałem dawno.
Dla kontrastu wczorajszych zajść przejrzałem świąteczny numer Życia Bytomskiego, przeczytałem raz jeszcze życzenia od Damiana Dońca, tego samego który wczoraj ze sto razy groził, że obrady są nagrywane, ślepy czy jak, na sali było z 10 kamer telewizyjnych. Nie , Panu przewodniczącemu nie chodziło o dyscyplinę, która miałaby na celu wprowadzenie więcej merytoryki  w wypowiedzi rajców, jemu chodziło o pokaz siły. Chodziło o najzwyczajniejsze zastraszenie widowni zgromadzonej na sali, to przypominanie o nagrywaniu obrad brzmiało jak echo minionych lat. Zresztą to nie jedyna analogia do minionych czasów, aby ograniczyć liczbę osób chcących obserwować swoich wybrańców w akcji, powoływano się na przepisy przeciw pożarowe. A  wykonania tego absurdalnego rozkazu mieli dopilnować nie strażacy, co byłoby nawet logiczne, ale strażnicy miejscy. Może ktoś uznał , że to straż i to straż. Przeglądając dalej Życie Bytomskie przeczytałem życzenia od posła Brzezinki, tego samego który dla swojego politycznego interesu wstrzymał armagedon oświatowy rok temu, były wybory. Dzisiaj, rok po wyborach nie miał nic do powiedzenia w tej sprawie, zresztą rok wcześniej też nie wiele wniósł , ale za to odwlekł w czasie egzekucję i tym samym znowu jest w Sejmie.
W świątecznym wydaniu naszej miejskiej gazety jest wiele życzeń szczęśliwości , radości i tym podobnych słodyczy, ile to tak naprawdę znaczy dla tych ludzi było widać wczoraj, co tam wczoraj, to widać od dawna. Ktoś z uczestników wczorajszej manify w Radzie, krzyknął " będziemy pamiętać przy wyborach", mam taką nadzieję. Tą nadzieją żyję, nadzieją która nie pozwoli na powszechną amnezję Bytomian w dniu wyborów, nadzieją która pozwoli wybrać władzę która słucha a nie wali pałą w łeb.Wczoraj, dzisiaj może przegraliśmy, ale pamiętajcie ,że wiele decyzji aktualnych władz będziemy mogli naprawić, tylko pamiętajcie o tym w dniu wyborów.