wtorek, 2 listopada 2010

Księgowy znak zapytania (żródło: www.lid.bytom.pl)

  Zbliżający się koniec kadencji samorządu miejskiego zaznaczy się poważnym problemem. Tegoroczny budżet miasta był po raz pierwszy od wielu lat niższy od poprzedniego. Dodatkowo okazało się, że w tym słabym budżecie dochody z tytułu udziału miasta w podatku dochodowym są niższe niż były zaplanowane. W związku z powyższym w dniu 27 października 2010 r. Prezydent Bytomia Piotr Koj (PO) zwrócił się do Rady Miejskiej o zmniejszenie planowanych dochodów budżetu i skreślenie z planu wydatków w tym roku wkładu bytomskiego na realizację dokumentacji projektowej drogi mającej połączyć al. Jana Pawła II w Bytomiu z węzłem w ul. Chorzowskiej w Katowicach. Jest to kwota ok. 2,5 mln zł. Pomysł budowy łącznika drogowego bytomskiej obwodnicy przez Chorzów i Katowice z Drogową Trasą Średnicową powstał za czasów prezydentury K. Wójcika. Wtedy też podpisano porozumienie o wspólnej realizacji zadania z Chorzowem i Katowicami.
  Radny Krzysztof Wójcik (LiD) zwrócił w dyskusji uwagę, iż jeśli wskaźnik wykonania dochodów za 9 miesięcy roku 2010 wynosi 66 % wobec planowanego 75 %, co w przeliczeniu oznacza brak ok. 8 mln zł, to należałoby zastanowić się nad większymi cięciami wydatków niż tylko 2,5 mln zł. Odpowiadając w imieniu prezydenta Koja Skarbnik Miasta Mariusz Konopka stwierdził, iż władze miasta mają nadzieję, iż wykonanie dochodów budżetu zostanie nadrobione w ostatnim kwartale roku 2010.
  Najbliższe tygodnie pokażą więc, czy nadzieje te zostaną spełnione. Być może nowy Prezydent Bytomia wybrany w zbliżających się wyborach samorządowych będzie musiał zaczynać swoją kadencję od znacznych cięć budżetowych a nawet nowych kredytów w celu ratowania budżetu.


P.S. od Adriana Króla: Wniosek nasuwa się sam - warto wybrać do nowej Rady Miasta osoby, które znają się na ekonomii, gospodarce, budowaniu spójnego budżetu dla Bytomia.

5 komentarzy:

Nie Keynes pisze...

"władze miasta mają nadzieję" paranoja... Władze mają narzędzia, budżet i (ponoć) kompetentnych pracowników. ale najważniejsza nadzieja. Dobrze, że nie wiara w Opaczność. Dorwała się małpa do pieniędzy i rozrzuca wokół, bo uwierzyła, że władza ma być aktywna.

Adrian Król pisze...

Pełna zgoda, nie da się ukryć że aktualni włodarze Bytomia nie wiele mają wspólnego z ekonomią czy też finansami. W tym sektorze Bytom ponosi klęskę za klęską,a więc czas na fachowca, czas wybrać kompetentnych ludzi.Wierzę że 21 Listopada wybierzemy mądrą Radę Miasta z mądrym prezydentem.

Anonimowy pisze...

Taka nadzieja wraca tuż przed kolejnymi wyborami - potem, niestety, wszystko wraca do smutnej rzeczywistości.Niby dlaczego teraz miałoby być inaczej? Na bilbordach te same, za przeproszeniem gęby. Wyświechtane slogany wyborcze. Być może, dojdą do władzy nowe twarze, ludzie dużej energii, ale znając mentalność wyborców większość dotychczasowej "elity" znów zasiądzie w radzie miasta.A tak na marginesie, ciekawi mnie, czy startuje w wyborach Michał Bieda, młody, prężny polityk, syn energicznej wiceprezydent Haliny Biedy. Osobiste wycieczki, być może poniżej dna, wycieczki do samego brzmienia nazwiska wróża źle. Pamietam jak swojego czasu we władzach śląskiej prokuratury zasiadała Alicja ...Stryczek, a szefem policji był niejaki Okrutny. Jak te osoby działały lepiej nie wspominać. Bieda...aż ciarki przechodzą po plecach. A pytanie odnoszące się do Michała Biedy postawiłem nie bez kozery.Zgodnie z wytycznymi PO nie powinny startować w wyborach osoby będące w koligacjach rodzinnych z osobami na świeczniku. Ten świecznik w odniesieniu do Haliny Biedy to lekka przesada, tym niemniej...

sirenqua pisze...

Młody Bieda startuje z okręgu 3, drugi na liście. "Stara" Bieda (za przeproszeniem!) jest pierwsza na liście PO w okręgu 5. Świeże wybory ustawiają świecznik od nowa, a koligacje rodzinne na listach wyborczych nie są wyjątkiem. I nie pokrewieństwo jest zagrożeniem, tylko sens przyklaskiwania głupim posunięciom władzy przez bezmyślnych koalicjantów w Radzie Miejskiej.

Adrian Król pisze...

Co do starych gęb na bilbordach zgodzić się nie mogę. Co prawda, nie mam bilbordów, zbyt skromny budżet jak widać, ale gęby wyświechtanej też chyba nie mam.
A co do startu w wyborach osób spokrewnionych z tymi, którzy już zasiadają w ławach Rady Miasta, Sejmu , Senatu, brak smaku, wyczucia politycznego, politycznej kindersztuby. Czy jest na to rada, jest, kartka wyborcza. Ale żeby świadomie korzystać z tego instrumentu, też trzeba chcieć. A doświadczenie uczy że większości się nie chce chcieć. I to jest główny problem polskiej demokracji.