czwartek, 18 listopada 2010

Do kolegi

  Jedno z ostatnich pytań, jakie padło w komentarzach zadanych przez kolegę, który mnie zna, mówi o konkretach, a dokładniej, odnosi się do moich pomysłów na Bytom, jak rozumiem.
  No, więc dobrze, co bym zrobił, gdybym mógł? Rozpocząłbym od początku czyli od najmłodszych: od żłobków i przedszkoli. Po pierwsze mamy ich za mało, żłobków prawie wcale, przedszkoli jak na lekarstwo, po drugie - są wciąż dla wielu za drogie. Aby były one powszechne, powinny być dotowane z budżetu. Lewica proponowała i proponuje, aby te placówki były finansowane z budżetu centralnego, tak, aby nie obciążać budżetów osób niezamożnych, a z drugiej strony poprzez powszechną edukację przedszkolną wyrównywać szanse wszystkich dzieci już na starcie. Na razie nie ma takiej woli politycznej, aby żłobek czy przedszkole stało się normą, jest wiele przykładów pokazujących, że jest to luksus.
  Uchwałodawcza inicjatywa społeczna, obywatelska to jest mój mały konik. Ile razy czytam np. raporty radnych o ilości interpelacji w sprawie płytki chodnikowej na ulicy X, to naprawdę puszczają mi nerwy. Raz, że trochę inaczej widzę pracę radnego, nie żeby nie była ważna płytka chodnikowa na ulicy X, ale ważne jest całe miasto, globalnie, a nie pojedyncze ulice. W efekcie mamy kilka, kilkadziesiąt wyremontowanych chodników, z reguły tam, gdzie radna/radny ma przełożenie na władzę, a reszta leży. A kto, jak nie sami mieszkańcy wiedzą najlepiej, co należy zrobić i gdzie to zrobić? Pozwólmy więc na taką inicjatywę. Przeznaczmy część środków budżetowych na realizację małych inwestycji, np. chodników, placyków zabaw. Pozwoli to po pierwsze zaktywizować społeczność, a po drugie może będzie większa dbałość o stan takich inwestycji. Może będzie tak, że w końcu poczujemy się jak u siebie w domu, o który dbamy.
  Idżmy dalej - podatki. Jak już napisałem w komentarzach, podatki centralne, np. podatek dochodowy, nie leży w gestii gminy, Rady Miasta, prezydenta, ale jako człowiek z lewej strony polityki mam swoje zdanie i w tej kwestii. Nie będę go poruszał teraz, bo może powstać pewien chaos informacyjny, odniosę się w najbliższym czasie i do tej sprawy. Ale to nie znaczy, że prezydent nie ma instrumentów, aby wpływy np. z PIT-4 nie były większe na jego terenie. Cztery lata temu w kampanii wyborczej powiedziałem, że doprowadzę do realizacji projekt, aby kopalnia Rozbark fedrowała dla Bytomia. W tym czasie po Rozbarku zostały ruiny i patrząc na nie, większość oceniła moje hasło jako kłamstwo i demagogię. A mnie chodziło o prosty zabieg rejestracji zakładu Rozbark na terenie Gminy Bytom. Chodziło o pieczątkę i adres, a to już skutkuje miejscem odprowadzenia podatku dochodowego od pracowników. Idąc tym tropem, prezydent mógłby zachęcić potencjalne osoby chcące prowadzić działalność gospodarczą do otwierania swoich firemek w Bytomiu. Celowo używam nazwy firemek a nie firm, bo duży sobie poradzi łatwiej i szybciej, a małemu trzeba pomóc. Np. obniżając podatek od nieruchomości, a może zawieszając go na pewien czas, obniżając czynsz albo zawieszając go na pewien czas. Oczywiście takie rozwiązania dotykałyby wszystkich, małych i dużych, ale żeby pomaleńku wychodzić z bezrobocia bytomskiego, trzeba wspomagać tych najsłabszych, aby chcieli i aby nie padli po drodze.
  Co doskwiera na co dzień mieszkańcowi prawie każdego miasta w Polsce - walka z urzędami i instytucjami samorządowymi, rządowymi, ogólnie z całą sferą biurokratyczną. Dam przykład: instytucja jest czynna od 7 do 15, konia z rzędem temu, komu uda się coś załatwić o 14.55. Każdy gdzieś kiedyś był coś załatwić - albo trzeba brać urlop, albo prosić znajomych. Najprostszym zabiegiem, aby to usprawnić, jest rzetelne rozliczenie czasu pracy - pracujmy dokładnie w tych godzinach, w jakich nam to wyznaczono. Nie kończmy pracy o 14.45, a o 15 już jesteśmy na zewnątrz lub na przystanku, pomyślmy przez moment o innych, że ktoś się goni z drugiego końca miasta, aby zdążyć, a tu całuje klamkę, bo jest już „po pracy”. Ubrałbym to w hasło: urząd przyjazny obywatelowi, nie zapominając, że urzędnik też jest obywatelem. Znam przykłady takich miejsc i wiem, że jest to do zrobienia, kilka pogadanek i da się to zrobić, beznakładowo.
  Sprawa bytomskiego bezrobocia - wielu twierdzi, że problem jest sztuczny, że praca jest, tylko chętnych nie ma. Jest w tym stwierdzeniu dużo prawdy, ale jest to prawda niepełna. Wielu bezrobotnych jest już w takim stanie, że sami sobie nie poradzą w powrocie na łono społeczeństwa. Fachowcy mówią, że po dwóch tygodniach!!! od zwolnienia z pracy następują syndromy depresyjne, a co mówić o syndromach po kilku lub kilkunastu latach bycia na bezrobociu! Jedni nazywają to demagogią, a ja nazywam to ludzkim sposobem rozwiązywania tej sprawy. Wykorzystałbym w tym celu instytucję spółdzielni socjalnej, bo spółdzielnia socjalna może pozyskiwać środki zewnętrzne wspierające jej działalność, może zatrudniać, może także prowadzić terapię dla osób trwale dotkniętych bezrobociem, może też konkurować na rynku. Ale może też korzystać ze wsparcia udzielanego spółdzielni ze strony gminy. Gdyby pokusić się o stworzenie długofalowego programu, prawdziwej aktywizacji osób bezrobotnych, sądzę, że w perspektywie kilku lat będą widoczne efekty. Znam takie osoby, które mogą i chcą, jak sądzę, taki program stworzyć, trzeba tylko ich wesprzeć w tym dziele.
  Innym sposobem na zmniejszenie liczby bezrobotnych są bezpośrednie działania władz miasta, np. przy wyborze wykonawcy miejskich inwestycji, można zapisać w umowie, aby określony procent inwestycji został wykonany siłami miejscowych podmiotów, pod warunkiem oczywiście, że spełniają określone zleceniem wymogi.
  Remonty kamienic - kto nie narzekał na wygląd bytomskich kamienic, nie tylko tych w centrum, ogólnie wszystkich? A dlaczego nie remontować ich np. za kredyt, tak jak robią to prywatni inwestorzy, wziąć kredyt pod zastaw konkretnego budynku, wyremontować go, mieszkania sprzedać, wpływy przeznaczyć na spłatę kredytu, lokale wynajmować, zyski przeznaczać na zadania gminy. A dlaczego nie zreformować w swojej strukturze ZBM, tak, aby był efektywny, a nie jedynie przeprowadzać reformy, będącej tak naprawdę tylko reorganizacją. Mając kontakt z kilkoma prywatnymi zarządcami, nie uważam, aby byli pełnym remedium na archaiczność ZBM. Owszem, są kapitalni zarządcy, nawet tacy, którzy potrafią powiedzieć, że nie są w stanie przyjąć kolejnej wspólnoty, aby nie obniżyć jakości usług wobec innych. Ale to potwierdza moją tezę, że jest miejsce na gminną dobrą spółkę zarządzającą naszymi domami, kamienicami, podwórkami.
  Na teraz tyle, może już jutro kolejne „moje konkrety”.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

To mi się podoba.
Dziękuję, lecz szkoda, że czytam to dopiero dziś.
I to na Twoim blogu, szkoda że przeciętny obywatel nie może poznać Twoich, rzeczowych propozycji.
Mogłeś wcześniej wykupić reklamę w ,, ŻB " lub w Bytomskiej Gazecie Miejskiej.
No własnie Bytomska Gazeta Miejska, powinna być gazetą, w której każdy może poinformować innych, o tym co robi, lub chce robić dla miasta, nie tylko władza lecz to inny temat.
Adrianie to są konkrety, nie z wszystkimi się zgadzam, lecz tu jest miejsce dla dyskusji.
Np. poruszasz temat ZBM, moje zdanie jest takie, że ta firma powinna być sprywatyzowana, na określonych warunkach ustalonych przez gminę.
Każdy prywatny przedsiębiorca, ginie albo mu się udaje.
Dzięki prywatyzacji udało by się wyłonić dobrych zarządców, którzy byli by wynagradzani wg.efektywności swej pracy opartych na współczynniku zadowolenia swych mieszkańców, natomiast rola gminy była by taka, aby ludzie nie zostali na bruku.
Przetargi.
Pic na wodę fotomontaż, ponieważ tam kwitnie korupcja, kolesiostwo i inne patologiczne rzeczy.
Tanio nie znaczy zawsze dobrze.
To zarządca odpowie bespośrednio przed mieszkańcami i gminą za swą skuteczność, jak zasłuzy otrzyma nagrodę.
Ale to taki tylko skrót myślowy.
Adrianie dziękuję, że napisałeś nie co, ale jak chcesz realizować swoje i Twojwj partii pomysły.
My Polacy zasługujemy na jakość,
którą można stworzyć dzięki pracowitości.
Pracuj Adrianie ciężko, realizuj pomysły, ja w ciebie wierze i w to, że zostaniesz prezydentem za 4. lata.
Wierzę w twoje dobre serce, które będzie odporne na korupcję jak i w to, że rozumiesz to co bieda i bogactwo, bo tak jak ja je poznałeś.
pozdrawiam
Krzysztof, któremu Koj odebrał rodzinę.

Adrian Król pisze...

Fakt, szkoda,że nie mam okazji napisać tego w Gazecie Miejskiej. Może po 5 Grudnia 2010 będzie taka okazja, aby zrealizować Twój postulat. Otwarta rubryka dla bytomian w miejskim periodyku- lubię to.
A tak poza tym, proszę niniejszy materiał kolportować w każdej ilości.
Będę szczerze zobowiązany.

sirenqua pisze...

Współczynnik zadowolenia mieszkańców jak ma być liczony? Czy też będzie przełożenie: kto bardziej zadowolony, ten będzie płacił więcej, żeby już taki zadowolony nie był?
To takie czepialstwo tylko, a co do efektywnmości - niestety, liczyć się będzie głównie (oby nie jedynie!) jej ekonomiczny aspekt. I znów prywatyzacja stoi pod znakiem zapytania, jej mechanizmy (wszak sprawiedliwe z ekonomicznego punktu widzenia) wyrzuca na margines sporą grupę ludzi. A pod względem społecznym Bytom jest, jaki jest i tego się nie za zmienić decyzjami gospodarczymi Gminy.

Anonimowy pisze...

muszę przyznać ,że jako kierowca to z pana jest dżentelmen, zajechałam dzisia panu drogę,jechałam czerwonym combi...a pan mnie przepuścił, nie titnął, tylko pojechał z córką do przedszkola....I to mi się u pana podoba, taka uczciwość.

Anonimowy pisze...

"Aby pozyskać niezbędne fundusze, gminy mogą również emitować obligacje w procesie sekurytyzacji, która na polskim rynku traktowana jest jako innowacja finansowa. Sekurytyzacja jest to emisja papierów wartościowych - obligacji, które zabezpieczone są aktywami emitenta. Jest ona szansą dla samorządów cierpiących na brak wolnych środków pieniężnych, a pragnących podnieść poziom życia swoich mieszkańców przez inwestycje. Pozwala finansować inwestycje samorządowe za pośrednictwem spółek komunalnych i zachować przy tym bezpieczeństwo transakcji. Jednostki samorządu terytorialnego mogą wykorzystać w procesie sekurytyzacji aktywa istniejące, np. nieruchomości oraz dochody muncypialne.
Dokonując sekurytyzacji nieruchomości, pierwszym krokiem aranżera-gminy jest założenie spółki celowej i przekazanie do niej aktywów - nieruchomości. Następnie spółka celowa wybiera bank/agenta i zaciąga kredyt lub emituje obligacje zagwarantowane majątkiem i przeprowadza inwestycję komunalną. Samorząd kupując od spółki celowej usługi, np. najem lokali, zapewnia możliwość spłaty zaciągniętego przez nią kredytu lub wykup wyemitowanych obligacji. Po spłacie kredytu lub wykupie obligacji spółka celowa może być rozwiązana, a nieruchomości wracają do gminy. Zaletą takiego procesu jest fakt, że samorząd w zamian za czasowe przekazanie aktywów niedochodowych (które zresztą nadal użytkuje) uzyskuje kapitały inwestycyjne."
Janusz Cichy "Bank komercyjny jako partner gminy w zakresie finansowania jej potrzeb rozwojowych" [w:] "Finansowanie rozwoju regionalnego" praca zbiorowa pod redakcją Jolanty Stacharskiej-Targosz i Jarosława Szostaka, Poznań 2007