Jeszcze parę lat temu tak postawione pytanie zostałoby obśmiane prawie przez wszystkich, najbardziej przez samych zainteresowanych. Wszak zdanie Romana Giertycha o Platformie Obywatelskiej było zawsze jednoznaczne, a opinia PO o Giertychu nie mniej negatywna. Ale jak widać w polityce, przynajmniej tej w wydaniu PO i LPR, mówienie o kręgosłupie politycznym jest rozmową o mitach i legendach. Giertychowi nawet się nie dziwię, zawsze uważałem go za politycznego koniunkturalistę, ale romans PO z Wielkim Romanem, uważam za pokazanie prawdziwej, janusowej twarzy Platformersów. Jakoś przestała już razić kolegów z PO brunatna retoryka ludzi z kręgu Wszechpolaków, co tam retoryka, wszak wszyscy pamiętamy, jakimi gestami zamawiali piwo podopieczni Giertycha w restauracjach, pod jakimi znakami świętowali imieniny znanych osób z niechlubnej historii - wszystkie te fakty stały się nagle bez znaczenia. Więcej, jak się okazało, liderom Platformy Obywatelskiej jest ideologicznie bardzo blisko do LPR, takiego wyznania dokonał Pan Gowin. Nic, tylko pogratulować kompanów politycznych. Nie ceniłem Platformy Obywatelskiej, a jeśli brałem pod uwagę jej polityczne credo, to jest to typowy twór marketingu politycznego, taka partyjka obliczona na zdobycie władzy, co w ostatnich miesiącach widać wyraźnie. Ale nie sądziłem, że w pogoni za władzą można tak się politycznie zeszmacić, nie sądziłem, że można kiedykolwiek podać rękę ludziom, którzy gloryfikują zachowania rodem z innej, brunatnej epoki.
Francja ma swojego Le Pena, my mamy swojego Giertycha, z tym tylko, że Jean-Marie Le Pen jest francuskim marginesem politycznym, taką cepelią polityczną, u nas liberał Tusk wpuszcza ponownie Giertycha na salony.
piątek, 19 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz