środa, 16 grudnia 2009

Polska - cnota utracona .

Kilka dni temu usłyszałem wiadomość o polskich obozach pracy . W pierwszej chwili myślałem że to zapewne grubo przesadzona informacja , ale po wysłuchaniu relacji kobiet , o tym jak były traktowane przez swojego pracodawcę , byłem zdziwiony , że w takim Kraju jak Polska , szczycącym się swoim wkładem w budowę światowego ładu demokratycznego , mogą się dziać takie rzeczy . Kobiety przyjechały do Polski z Tajlandii , nie były to pracownice na tzw pracę na czarno , nic z tego , była to legalna praca załatwiana przez legalnego pośrednika . Problem polega na tym że pracodawca był nie do końca legalny , przynajmniej w zakresie uczciwości wobec osób zatrudnionych . Praca która wykonywali tam zatrudnieni pracownicy trwałą kilkanaście godz , siedem dni w tyg. Właściciel firmy nie niestosownego nie widział w całym procederze , jego oświadczenie brzmiało " na wakacje tutaj nie przyjechali " . Zresztą , jak ujawniają media , nie jest to odosobniony przypadek istnienia tzw polskich obozów pracy . Dlaczego o tym piszę , bo wydaje mi się to nie do pomyślenia , że w kraju , gdzie tak wielu nazywa się zbawcami świata , tak wielu czyni innym tyle zła . Ci ludzie przyjechali tu za lepszym jutrem dla siebie i swoich bliskich , spotkało ich upokorzenie i upodlenie . Nie wiele w takim razie różnimy się od republik bananowych w tym zakresie , tam człowiek , nawet człowiek pracy , nie wiele znaczy , tyle co nic . Tam liczy się jedynie zysk i kasa , szkoda że potrafimy tak szybko doszlusować do wątpliwych standardów . Najzabawniejsze że to wszystko dzieje się w Polsce , kraju , gdzie tak wielu tak wiele mówi o miłości wobec innych . Mniej frazesów w gębie , a więcej dbałości o innych na co dzień .

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Panie Adrianie. Dziwię się, że Pan sie dziwi i zdumiewa, słysząc o niecnych praktykach wobec pracowników z egzotycznego kraju, którym stworzono tu, u nas "obóz pracy". A nie dziwią Pana praktyki stosowane przez większość rodzimych biznesmenów, zatrudniających oficjalnie na pół etatu - bo chodzi o ZUS, harują ludzie ponad cały etat, dostają grosze. Przykłady można mnożyć. Nigdy Pan się z tym nie zetknął? Niewierzę. Jest to tajemnica poliszynela. W tym kraju tak funkcjonuje każdy kto zatrudnia drugiego człowieka. Więc proszę nie pisać tak górnolotnie, bo facetowi to nie przystaje. Proszę nie udawać naiwniaka i niewiniątka, bo żyje Pan nie od wczoraj i wnioskowanie ma Pan - tak sądzę - opanowane. Naprawdę, szkoda czasu na takie teksty. Jak mi Pan nie wierzy, proszę zapytać kogoś, kto szuka pracy lub samemu, udając bezrobotnego, pokręcić sie po firmach, tylko proszę nie iść do swojej, bo wyjdzie głupio.
Z wyrazami szacunku. Greenhell

Adrian Król pisze...

A co facetowi przystaje ? A co mnie dziwi ? A mianowicie to że dzieję się to w naszej Polsce ,w tym samym kraju , w którym tak wielu , poświęca tak wiele czasu na budowaniu pamięci historycznej . Jak dedukuję , nie masz problemów z wnioskowaniem ? i domyślasz się moich intencji kiedy pisałem ten tekst . Nie jest to bełkot naiwniaka , a raczej krzyk niezgody na bełkot gloryfikujący np jedynie prywatna własność . Bo dzięki takiemu właśnie myśleniu dzieją się takie rzeczy . A co do fikcyjnego zmniejszania etatów , tak żeby zaoszczędzić na ZUS-ie , często bywa tak że sami zatrudnieni , wiedząc jaką dostaną emeryturę , decydują się na niższe zaszeregowanie , celem uzyskania wyższego wynagrodzenia . Zamiast do studni ZUS-u , kasa trafia do kieszeni ludzi . O innych nagannych przypadkach też wiem , i również napawają mnie zdziwieniem . Na koniec przypominam że jest to mój blog , i będę pisał o rzeczach , z mojego punktu widzenia słusznych . Wybór tematów jest oczywiście subiektywny , taki przywilej autora . Ale jak widzę dość interesujący , przynajmniej na tyle , aby napisać komentarz , złośliwy jak zawsze , dodam . Pozdrawiam prawie świątecznie .