Przy okazji sprawy ŚTT , rozgorzała dyskusja co jest potrzebne miastu takiemu jak Bytom, co władze takiego miasta powinny robić a czego raczej unikać. Na co powinno wydawać się publiczne !!!! pieniądze, a na co w żadnym wypadku, jak powinna wyglądać promocja Bytomia i co to jest w ogóle ta promocja.
O tej ostatniej dowiedziałem się czytając Życie Bytomskie, tygodnik , który nie ukrywał, że nie po drodze mu z upadłym prezydentem Piotrem Kojem, który promocje Bytomia rozumiał po swojemu. Ale okazuje się, że nasza miejska gazetowa Agora też ma swoją wizję promocji miasta. Jeśli ktoś będzie naiwnie sądził, że chodzi np o ośrodki kultury np takie jak Kronika albo ŚTT, jest w błędzie. Promocją Bytomia rozumianą przez red ŻB jest solidne odśnieżanie, sprzątanie i temu podobne rzeczy z zakresu zarządzania komunalnego. Jestem trochę w szoku, bo do tej pory myślałem, zresztą sądzę tak mimo przeczytanego artykułu, czy felietonu, że sprzątanie , odśnieżanie,dbanie o przestrzeń wokół nas jest psim obowiązkiem władz Gminy, ale teraz urasta to do rangi promocji. Rozumiem zamiar autora tej myśli, chodzi o przeciwstawienie sobie ŚTT albo co gorsza znienawidzonej Kroniki, faktom, które od lat bolą nas bytomian. Tyle tylko,że tak jak jest nam potrzebna praca, tak jest nam potrzebna i sztuka oraz miejsca gdzie można spotkać ta sztukę, nawet jak się jej nie rozumie. Autor tekstu w ŻB był łaskaw opowiedzieć o mydle na podłodze prezentowanym w Galerii Kronika, nie zrozumiał jej, a tym samym zakwestionował istnienie samej Kroniki, cóż ,świat długo nie rozumiał Dalego czy Picassa , dzisiaj też mało kto ich rozumie, ale koszt ich dzieł sięga niebios.
Wsłuchując się w większość wypowiedzi o ŚTT , mam wrażenie, oby mylne,że znowu ktoś coś chce mi narzucić pokazać, że wie lepiej, a ja chcę żyć po swojemu, chcę zobaczyć od czasu do czasu spektakl ŚTT, pójść do Kroniki żeby pooglądać mydło na podłodze, zrobić zakupy w małym osiedlowym sklepiku, przejść się po czystym parku lub pospacerować po czystych ulicach i chodnikach , a zimą mieć odśnieżone drogi. Jakbym mógł jeszcze pomarzyć, chciałbym pojechać pociągiem np do Gliwic z ładnego, czystego dworca PKP. No właśnie jeśli mogę pomarzyć, a ja chcę tego naprawdę i to w realu.
czwartek, 31 stycznia 2013
wtorek, 29 stycznia 2013
Nowy ład ( Moim zdaniem cd. )
Końcówka minionego tygodnia oraz początek nowego dały mi wiele do myślenia. W piątek posłowie PO w tym dwóch panów posłów z naszego Okręgu wyborczego, Brzezinka i Głogowski pokazali nam jak żyć i wg jakich standardów mamy żyć. Pokazali nam kogo Państwo i prawo powinno chronić a kogo mieć w poważaniu, kto zasługuje na szacunek a kto nie. Proponowana Ustawa o związkach partnerskich przepadła w Sejmie z woli wyżej wymienionych, komentarz do tej sprawy wygłosił poseł Kłopotek kierując słowa do Roberta Biedronia : jak będziecie mieć większość w Sejmie to se przegłosujecie. O to kwintesencja demokracji polskiej " se przegłosujecie ". Paradoksem dającym do myślenia panu Brzezince powinien być fakt, że w Bytomiu w ostatnim czasie rodzi się więcej dzieci , ale o zgrozo w związkach nieformalnych. a to powinno świadczyć o potrzebie uchwalenia Ustawy o związkach partnerskich.
Podobne myślenie czyli "se przegłosujecie " dotyka również Bytomia, zresztą nie od wczoraj. Po piątkowej debacie na temat losów ŚTT , wczoraj odbyło się głosowanie w przedmiotowej sprawie, wynik niestety był do przewidzenia, oczywiście Uchwała mówiąca o intencji zlikwidowania Teatru przeszła bez problemów.
Zresztą raczej trudno było się spodziewać innego rezultatu, szkoda, że tak się stało, jeszcze bardziej szkoda, że w tym procederze wziął udział Radny SLD Piotr Bula. Pan Radny od dawna mam wrażenie,ma problem z wrażliwością która powinna cechować lewicowego polityka. Nikt bardziej nie powinien wsłuchiwać się w głos obywateli, Piotr Bula wsłuchuje się natomiast w słowa tych ,którzy oceniają środowisko ŚTT oraz tych wszystkich którzy wyrażają dezaprobatę dla poczynań Rady Miejskiej jako lewaków, gejów, lesbijki oraz margines bytomski.
Jest mi wstyd za to co robi Piotr Bula w Radzie Miejskiej, jest mi wstyd, że reprezentuje środowiska lewicowe , jest mi wstyd, że obraz SLD jest oglądany i oceniany przez takich Radnych.
Jest mi wstyd , że nowa władza, władza z nowego po referendalnego rozdania używa tak obraźliwych argumentów do walki bądź co bądź obywatelami, inaczej myślącymi w danej kwestii, ale Obywatelami.
Tak ma wyglądać Nowy Ład ? Tak już wyglądał , skończył się w 2012 roku , przynajmniej w Bytomiu, kiedy skończy się ten najnowszy?
Podobne myślenie czyli "se przegłosujecie " dotyka również Bytomia, zresztą nie od wczoraj. Po piątkowej debacie na temat losów ŚTT , wczoraj odbyło się głosowanie w przedmiotowej sprawie, wynik niestety był do przewidzenia, oczywiście Uchwała mówiąca o intencji zlikwidowania Teatru przeszła bez problemów.
Zresztą raczej trudno było się spodziewać innego rezultatu, szkoda, że tak się stało, jeszcze bardziej szkoda, że w tym procederze wziął udział Radny SLD Piotr Bula. Pan Radny od dawna mam wrażenie,ma problem z wrażliwością która powinna cechować lewicowego polityka. Nikt bardziej nie powinien wsłuchiwać się w głos obywateli, Piotr Bula wsłuchuje się natomiast w słowa tych ,którzy oceniają środowisko ŚTT oraz tych wszystkich którzy wyrażają dezaprobatę dla poczynań Rady Miejskiej jako lewaków, gejów, lesbijki oraz margines bytomski.
Jest mi wstyd za to co robi Piotr Bula w Radzie Miejskiej, jest mi wstyd, że reprezentuje środowiska lewicowe , jest mi wstyd, że obraz SLD jest oglądany i oceniany przez takich Radnych.
Jest mi wstyd , że nowa władza, władza z nowego po referendalnego rozdania używa tak obraźliwych argumentów do walki bądź co bądź obywatelami, inaczej myślącymi w danej kwestii, ale Obywatelami.
Tak ma wyglądać Nowy Ład ? Tak już wyglądał , skończył się w 2012 roku , przynajmniej w Bytomiu, kiedy skończy się ten najnowszy?
wtorek, 15 stycznia 2013
Moim zdaniem
Jeszcze kilka miesięcy myślałem, że w Bytomiu zapoczątkujemy proces zmian, nie tylko zmian personalnych, ten prezydent zamiast innego, ten radny zamiast innego radnego, ale damy początek zmianie sposoby myślenia o sprawowaniu władzy.
Spektakularny sukces Referendum dawał ku temu nadzieję, dzisiaj ze smutkiem konstatuję, że znowu ktoś rządzi w imieniu pewnej grupy a nie w imieniu wszystkich, a tak właśnie powinno być biorąc pod uwagę zakres "rażenia" bomby referendalnej.
Mamy w Bytomiu "aferę" wokół Śląskiego Teatru Tańca, faktem jest, że nadzór nad placówką zawiódł na całej linii, winą obarczam zarówno szefa placówki jak i Zarząd Miasta, który z obowiązku powinien kontrolować pracę Teatru jak i sposób wydatkowania środków finansowych, winni powinni ponieść karę i konsekwencje. Ale czy przy tej okazji należy likwidować placówkę kulturalną o światowym rozgłosie? moim zdaniem absolutnie nie należy tego robić. Marcin Hałaś był łaskaw skrytykować wszystkich tych którzy wypowiadają się na temat ŚTT jako laików w tej dziedzinie, ja nie silę się na speca od teatru, ale mimo wszystko pozwolę sobie wyrazić własne zdanie, będzie ono zapewne mniej kontrowersyjne niż zadnie wygłoszone przez radnego Wójcickiego na temat WOŚP.
Dlaczego wg mnie, należy utrzymać w mieście takie placówki jak ŚTT, abstrahując już od wartości samej w sobie Teatru, ale teatr oraz temu podobne miejsca budują tzw wartość dodaną miasta, wartość często niematerialną, ulotną, ale często decydującą o wyborze danego miejsca np na inwestycję. Prezydent Bartyla dając wywiad do ŻB mówi o tym dużo, o ekonomii, o gospodarce, a skoro tak, to dla przyszłych inwestorów warto zadbać o klimat miasta, warto pokazać, że mimo problemów Bytom aspiruje do czegoś więcej niż tylko sypialni. Tychy, miasto sypialnia zrozumiało już , że nie można być jedynie miejscem "spoczynku", miasto musi zaoferować coś więcej. A ŚTT jest taką ofertą, nie tylko oczywiście on, są Opera, Muzeum o które toczyliśmy boje z wicemarszałkiem Gorzelikiem, są Galerie.Ale nawet pomysł likwidacji Teatru nie boli mnie tak bardzo, jak forma i argumentacja użyta w tym celu. Nie spodziewałem się w tak krótkim czasie, co tam, w ogóle nie spodziewałem się,że to jest możliwe, usłyszeć argument skierowany do przeciwników likwidacji ŚTT ( a raczej ludzi o innej ocenie tej sytuacji ), że jest to bełkot polityczny. Podobnego tonu używał prezydent Koj przy różnych okazjach, jak widać historia rzadko kogoś uczy w krótkim czasie, że nie można sprawować władzy w imieniu jakiejkolwiek grupy przeciwko innej grupie, wszak wszyscy jesteśmy z Bytomia.
Spektakularny sukces Referendum dawał ku temu nadzieję, dzisiaj ze smutkiem konstatuję, że znowu ktoś rządzi w imieniu pewnej grupy a nie w imieniu wszystkich, a tak właśnie powinno być biorąc pod uwagę zakres "rażenia" bomby referendalnej.
Mamy w Bytomiu "aferę" wokół Śląskiego Teatru Tańca, faktem jest, że nadzór nad placówką zawiódł na całej linii, winą obarczam zarówno szefa placówki jak i Zarząd Miasta, który z obowiązku powinien kontrolować pracę Teatru jak i sposób wydatkowania środków finansowych, winni powinni ponieść karę i konsekwencje. Ale czy przy tej okazji należy likwidować placówkę kulturalną o światowym rozgłosie? moim zdaniem absolutnie nie należy tego robić. Marcin Hałaś był łaskaw skrytykować wszystkich tych którzy wypowiadają się na temat ŚTT jako laików w tej dziedzinie, ja nie silę się na speca od teatru, ale mimo wszystko pozwolę sobie wyrazić własne zdanie, będzie ono zapewne mniej kontrowersyjne niż zadnie wygłoszone przez radnego Wójcickiego na temat WOŚP.
Dlaczego wg mnie, należy utrzymać w mieście takie placówki jak ŚTT, abstrahując już od wartości samej w sobie Teatru, ale teatr oraz temu podobne miejsca budują tzw wartość dodaną miasta, wartość często niematerialną, ulotną, ale często decydującą o wyborze danego miejsca np na inwestycję. Prezydent Bartyla dając wywiad do ŻB mówi o tym dużo, o ekonomii, o gospodarce, a skoro tak, to dla przyszłych inwestorów warto zadbać o klimat miasta, warto pokazać, że mimo problemów Bytom aspiruje do czegoś więcej niż tylko sypialni. Tychy, miasto sypialnia zrozumiało już , że nie można być jedynie miejscem "spoczynku", miasto musi zaoferować coś więcej. A ŚTT jest taką ofertą, nie tylko oczywiście on, są Opera, Muzeum o które toczyliśmy boje z wicemarszałkiem Gorzelikiem, są Galerie.Ale nawet pomysł likwidacji Teatru nie boli mnie tak bardzo, jak forma i argumentacja użyta w tym celu. Nie spodziewałem się w tak krótkim czasie, co tam, w ogóle nie spodziewałem się,że to jest możliwe, usłyszeć argument skierowany do przeciwników likwidacji ŚTT ( a raczej ludzi o innej ocenie tej sytuacji ), że jest to bełkot polityczny. Podobnego tonu używał prezydent Koj przy różnych okazjach, jak widać historia rzadko kogoś uczy w krótkim czasie, że nie można sprawować władzy w imieniu jakiejkolwiek grupy przeciwko innej grupie, wszak wszyscy jesteśmy z Bytomia.
piątek, 28 grudnia 2012
Bytomska choinka
Tradycją świąteczną jest strojenie choinki, wieszamy na niej wszelkie możliwe ozdoby, aby nasze drzewko było piękne i.... świąteczne, bo co to za Święta bez choinki. Idąc tą drogą, chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami na temat bytomskich bombek, które sprawiają, że Bytom nie jest jedynie miastem katastrof górniczych, biedy i wykluczenia oraz walących się kamienic.
Nietrudno się domyśleć, że bombki, o których myślę, mają swoje imiona i nazwiska, często znane szerzej, ale też są to osoby znane wąskiej grupie ludzi. Swoją wyliczankę, a raczej swoje ubieranie bytomskiej choinki zacznę właśnie od takiej osoby: Franciszek Zastawnik, były górnik kopalni Rozbark, dzisiaj dobry duch, anioł - jak mówią studenci PWST w Bytomiu.
Znam Franciszka od kilku lat, poznaliśmy się przy okazji bodajże Barbórki, wyciszony człowiek, zawsze z wyważonym sądem o drugim człowieku, nie znający słowa "nie" lub też "nie mam czasu".
Gdziekolwiek się pojawia, zawsze stara się pomóc lub poprawić to, co zastaje; tak też było w przypadku pracy w PWST. Franciszek, widząc ile zmagań wymaga praca studentów tejże szkoły, pomagał jak mógł, aby była ona ciut lżejsza, a za swoje serce i oddanie został mianowany na prawie anioła. Nie czekał na pochwały i nagrody, robi to, co trzeba i to, co należy każdego dnia. Jeśli kiedyś spotkacie uśmiechniętego gościa z aparatem w ręku, spacerującego po ulicach Bytomia, uśmiechnijcie się do niego, na 100 % będzie to Franciszek.
Andrzej Falkiewicz, zapewne dla wielu mało znana postać, etatowy pracownik bytomskiej opieki społecznej. Etatowy, ale niezwykły, nie kończący pracy o 15.00, ale będący ze swoimi podopiecznymi przez 24 godziny na dobę. Tuż przed Świętami Andrzej sam od siebie zorganizował zbiórkę na rzecz swoich podopiecznych, bez fanfar, bez fleszy, bez chęci zbicia jakiegokolwiek kapitału. Napisał, poprosił i zrobił, a dzięki niemu wiele dzieciaków podczas tych dni świątecznych czuło, że są Święta.
Magda Musiał, Darek Boruszewski stworzyli bytomską kolorowankę, rzecz która ma również pomóc naszym bytomskim dzieciakom. Wykorzystując swoją wiedzę, swoje możliwości zawodowe robią coś, co w przyszłości może przynieść wiele dobrego - kibicuję im w tym dziele, wierząc w końcowy sukces.
Bytomskie bombki, a jakże barwną i różnorodną w swoich działaniach jest "bombka" o której skreślę kilka zdań. Laura Klekocka, bo o niej chcę napisać, kontrowersyjna jak mało kto, ale też chcąca pomagać jak mało kto. Obserwuję i współdziałam z Laurą Klekocką od kilku lat, widzę jej zaangażowanie, aby choć troszkę ulżyć innym, często są to działania spontaniczne, ale szczere i wypływające z potrzeby pomagania ludziom, którym nikt inny już nie chce pomóc.
Pisząc o moich bytomskich bombkach, nie mógłbym nie wspomnieć Piotra Smętka, ducha niespokojnego, pełnego pasji i zapału do robienia rzeczy ważnych społecznie. Jaki byłby Bytom gdyby Piotr Smętek w nim nie mieszkał? Na to pytanie mam tylko jedną odpowiedź: na pewno uboższy. Ileż to razy spierałem się z Piotrem, tak wiele nas różni, tak często inne spojrzenie mamy na wiele spraw, ale na jeszcze więcej patrzymy dokładnie tak samo. Tak, bez Piotra Smętka moja choinka byłaby smutna.
Rozbark, na którym wychowywaliśmy się z Piotrem, ma jeszcze jednego bohatera, którego chciałbym "powiesić" na swojej choince, jest nim Paweł Lewicki.
Pawła poznałem w 2006 roku, organizowałem wtedy akcję, która miała na celu nagłośnienie sprawy GKS Rozbark i jego problemów. Paweł bez ceregieli zgłosił się do pomocy i tak poznałem człowieka, dla którego los GKS, ale nie tylko klubu, był i jest pasją. Swoim zapałem zaraża innych, przeczy zdaniu, że młodym nic się nie chce, Pawłowi się chce :) Bez niego losy GKS Rozbark dawno byłyby już przesądzone, a tak, ku zadowoleniu i radości innych, trwa on na sportowej mapie Bytomia i dzielnicy.
Bytom to niełatwe miasto do życia, kiedyś napisałem, że jest to miasto wymagające zachodu, tym bardziej doceniam tych, którzy mogą żyć gdzieś w lepszym miejscu, ale piszą i mówią z dumą: jestem z Bytomia.
Takim facetem jest Marcin Mazurowski, człowiek, który walczy o status bytomianina, oczywiście nie dosłownie, ale w wymiarze artystycznym. Marcin pokazuje światu, że Bytom to nie bohater reportażu TVN, to miasto, w którym przeplata się tradycja z teraźniejszością. Miasto, które potrafiło zintegrować rodowitych mieszkańców z tymi, których tu przesiedlono. Prace Marcina Mazurowskiego pokazują często ukryte piękno Bytomia.
A skoro jestem już przy bombkach artystycznych, nie sposób pominąć Andrzeja Chłapeckiego, bytomskiego Świetlika, człowieka, który kocha Bytom, mimo że tak często, jak twierdzi, jest to miłość bez wzajemności. Nie ma chyba wydarzenia w Bytomiu, w którym Andrzej Chłapecki nie brałby udziału, w ostatnim czasie nawet wybory stały się areną dla Bytomskiego Świetlika. Po co te zmagania? Dla Bytomia oczywiście - po wielu godzinach rozmowy z Andrzejem Chłapeckim nie mam co do tego wątpliwości.
Opisując na wstępie postać Franciszka Zastawnika, wspominałem o naszej PWST - nie wyobrażam sobie bytomskiej choinki bez studentów tejże placówki. Szkoda, że osoby którym tak się "chce", są tak nie wykorzystane przez miasto, które ich gości.
Tak narzekamy, kiedy ktoś o nas źle napisze lub coś pokaże, ale czy my sami potrafimy zadbać o swoje dobre imię? Jeśli nikt cię nie chwali, pochwal się sam - a mamy czym i kim.
Powyższy opis jest subiektywny, jest również niepełny, będę go uzupełniał, wszak wciąż mamy okres świąteczny. Cieszmy się więc naszymi "bombkami", bo jest czym i kim.
Nietrudno się domyśleć, że bombki, o których myślę, mają swoje imiona i nazwiska, często znane szerzej, ale też są to osoby znane wąskiej grupie ludzi. Swoją wyliczankę, a raczej swoje ubieranie bytomskiej choinki zacznę właśnie od takiej osoby: Franciszek Zastawnik, były górnik kopalni Rozbark, dzisiaj dobry duch, anioł - jak mówią studenci PWST w Bytomiu.
Znam Franciszka od kilku lat, poznaliśmy się przy okazji bodajże Barbórki, wyciszony człowiek, zawsze z wyważonym sądem o drugim człowieku, nie znający słowa "nie" lub też "nie mam czasu".
Gdziekolwiek się pojawia, zawsze stara się pomóc lub poprawić to, co zastaje; tak też było w przypadku pracy w PWST. Franciszek, widząc ile zmagań wymaga praca studentów tejże szkoły, pomagał jak mógł, aby była ona ciut lżejsza, a za swoje serce i oddanie został mianowany na prawie anioła. Nie czekał na pochwały i nagrody, robi to, co trzeba i to, co należy każdego dnia. Jeśli kiedyś spotkacie uśmiechniętego gościa z aparatem w ręku, spacerującego po ulicach Bytomia, uśmiechnijcie się do niego, na 100 % będzie to Franciszek.
Andrzej Falkiewicz, zapewne dla wielu mało znana postać, etatowy pracownik bytomskiej opieki społecznej. Etatowy, ale niezwykły, nie kończący pracy o 15.00, ale będący ze swoimi podopiecznymi przez 24 godziny na dobę. Tuż przed Świętami Andrzej sam od siebie zorganizował zbiórkę na rzecz swoich podopiecznych, bez fanfar, bez fleszy, bez chęci zbicia jakiegokolwiek kapitału. Napisał, poprosił i zrobił, a dzięki niemu wiele dzieciaków podczas tych dni świątecznych czuło, że są Święta.
Magda Musiał, Darek Boruszewski stworzyli bytomską kolorowankę, rzecz która ma również pomóc naszym bytomskim dzieciakom. Wykorzystując swoją wiedzę, swoje możliwości zawodowe robią coś, co w przyszłości może przynieść wiele dobrego - kibicuję im w tym dziele, wierząc w końcowy sukces.
Bytomskie bombki, a jakże barwną i różnorodną w swoich działaniach jest "bombka" o której skreślę kilka zdań. Laura Klekocka, bo o niej chcę napisać, kontrowersyjna jak mało kto, ale też chcąca pomagać jak mało kto. Obserwuję i współdziałam z Laurą Klekocką od kilku lat, widzę jej zaangażowanie, aby choć troszkę ulżyć innym, często są to działania spontaniczne, ale szczere i wypływające z potrzeby pomagania ludziom, którym nikt inny już nie chce pomóc.
Pisząc o moich bytomskich bombkach, nie mógłbym nie wspomnieć Piotra Smętka, ducha niespokojnego, pełnego pasji i zapału do robienia rzeczy ważnych społecznie. Jaki byłby Bytom gdyby Piotr Smętek w nim nie mieszkał? Na to pytanie mam tylko jedną odpowiedź: na pewno uboższy. Ileż to razy spierałem się z Piotrem, tak wiele nas różni, tak często inne spojrzenie mamy na wiele spraw, ale na jeszcze więcej patrzymy dokładnie tak samo. Tak, bez Piotra Smętka moja choinka byłaby smutna.
Rozbark, na którym wychowywaliśmy się z Piotrem, ma jeszcze jednego bohatera, którego chciałbym "powiesić" na swojej choince, jest nim Paweł Lewicki.
Pawła poznałem w 2006 roku, organizowałem wtedy akcję, która miała na celu nagłośnienie sprawy GKS Rozbark i jego problemów. Paweł bez ceregieli zgłosił się do pomocy i tak poznałem człowieka, dla którego los GKS, ale nie tylko klubu, był i jest pasją. Swoim zapałem zaraża innych, przeczy zdaniu, że młodym nic się nie chce, Pawłowi się chce :) Bez niego losy GKS Rozbark dawno byłyby już przesądzone, a tak, ku zadowoleniu i radości innych, trwa on na sportowej mapie Bytomia i dzielnicy.
Bytom to niełatwe miasto do życia, kiedyś napisałem, że jest to miasto wymagające zachodu, tym bardziej doceniam tych, którzy mogą żyć gdzieś w lepszym miejscu, ale piszą i mówią z dumą: jestem z Bytomia.
Takim facetem jest Marcin Mazurowski, człowiek, który walczy o status bytomianina, oczywiście nie dosłownie, ale w wymiarze artystycznym. Marcin pokazuje światu, że Bytom to nie bohater reportażu TVN, to miasto, w którym przeplata się tradycja z teraźniejszością. Miasto, które potrafiło zintegrować rodowitych mieszkańców z tymi, których tu przesiedlono. Prace Marcina Mazurowskiego pokazują często ukryte piękno Bytomia.
A skoro jestem już przy bombkach artystycznych, nie sposób pominąć Andrzeja Chłapeckiego, bytomskiego Świetlika, człowieka, który kocha Bytom, mimo że tak często, jak twierdzi, jest to miłość bez wzajemności. Nie ma chyba wydarzenia w Bytomiu, w którym Andrzej Chłapecki nie brałby udziału, w ostatnim czasie nawet wybory stały się areną dla Bytomskiego Świetlika. Po co te zmagania? Dla Bytomia oczywiście - po wielu godzinach rozmowy z Andrzejem Chłapeckim nie mam co do tego wątpliwości.
Opisując na wstępie postać Franciszka Zastawnika, wspominałem o naszej PWST - nie wyobrażam sobie bytomskiej choinki bez studentów tejże placówki. Szkoda, że osoby którym tak się "chce", są tak nie wykorzystane przez miasto, które ich gości.
Tak narzekamy, kiedy ktoś o nas źle napisze lub coś pokaże, ale czy my sami potrafimy zadbać o swoje dobre imię? Jeśli nikt cię nie chwali, pochwal się sam - a mamy czym i kim.
Powyższy opis jest subiektywny, jest również niepełny, będę go uzupełniał, wszak wciąż mamy okres świąteczny. Cieszmy się więc naszymi "bombkami", bo jest czym i kim.
wtorek, 4 grudnia 2012
Chcę zrozumieć
Albo ja już stary jestem albo czegoś nie rozumiem i nie mogę pojąć, patrzę na naszą swojska scenę polityczna, czytam , staram się ze zrozumieniem i nic nie kapuję. O tym jak to Piotr Koj wraz z niedawnymi przyjaciółmi biegają po mieście ze spotkania na spotkanie i komentują na potęgę, o tym jak to byli włodarze miasta wyskakują z inicjatywą możliwości uczestniczenia w procesie powstawania uchwał przez bytomian nie będę pisał, na pewno nie dzisiaj, ale nie mogę przejść obojętnie obok pasjonującej dyskusji na temat bytomskiej kasy- miejskiej kasy.
Prezydent Bartyla ogłosił zamiar emisji miejskich obligacji, nie jestem entuzjastą tego pomysłu, zwłaszcza, że termin ich spłaty jest odległy a przyszłość Bytomia nie pewna. Ale, że tak powiem Bartyla bierze to na klatę i to swoją, sądzę, że gdzieś z tyłu głowy siedzi mu fakt rychłego i nieuchronnego wprowadzenia we życie "podatku" od śmieci, to będzie boleć i aby zminimalizować skutki takich działań będzie potrzebował sukcesu, a na to potrzeba kasy. O skutkach tych działań, zapewne podyskutujemy jeszcze nie raz, mnie natomiast powala dyskusja ludzi którzy rządzili chociażby przez ostanie dwa lata, a decydując się na współudział w rządach wzięli odpowiedzialność za poprzednie cztery lata prezydentury Piotra Koja, wszak mieli wybór w 2010.
Powala mnie sposób argumentacji w dyskusji na temat blisko 200 milionowego zadłużenia Bytomia, piszę 200, choć oficjalnie mówi się o 170 milionach, bo cyfra 200 jest bliższa prawdzie obiektywnej. Jak czytam wypowiedzi i komentarze na fejsie aby zapoznać się z kalendarzem powstawania długu odwołanych!! władz Bytomia, ogarnia mnie ironiczny śmiech. A jakie to ma znaczenie czy dług został w całości wygenerowany przed 2010 czy ma też swoje źródło po 2010, dla czyjego dobrego samopoczucia ma to fundamentalne znaczenie, bo dla przeciętnego bytomianina nie ma to żadnego, kompletnie żadnego znaczenia, jest dziura finansowa wielkości leja po meteorze tunguskim i tyle. Nie słyszałem żadnej dyskusji w ramach koalicji , różnych koalicji firmowanych przez Piotra Koja która by wskazywała, że któraś ze stron układu władzy jest na "nie" wobec poczynań prezydenta. Wręcz odwrotnie, cała kampania przed referendalna wskazywała, że jest super, kombajn jedzie dalej, a kto pamięta kto był autorem takiej kampanii? To pytanie retoryczne oczywiście, nie mniej prosiłbym oburzonych poczynaniami nowych władz Bytomia o odrobinę pokory wobec bytomian, takie właśnie postawy powodują, że frekwencja przy urnach jest taka jaka jest.
Prezydent Bartyla ogłosił zamiar emisji miejskich obligacji, nie jestem entuzjastą tego pomysłu, zwłaszcza, że termin ich spłaty jest odległy a przyszłość Bytomia nie pewna. Ale, że tak powiem Bartyla bierze to na klatę i to swoją, sądzę, że gdzieś z tyłu głowy siedzi mu fakt rychłego i nieuchronnego wprowadzenia we życie "podatku" od śmieci, to będzie boleć i aby zminimalizować skutki takich działań będzie potrzebował sukcesu, a na to potrzeba kasy. O skutkach tych działań, zapewne podyskutujemy jeszcze nie raz, mnie natomiast powala dyskusja ludzi którzy rządzili chociażby przez ostanie dwa lata, a decydując się na współudział w rządach wzięli odpowiedzialność za poprzednie cztery lata prezydentury Piotra Koja, wszak mieli wybór w 2010.
Powala mnie sposób argumentacji w dyskusji na temat blisko 200 milionowego zadłużenia Bytomia, piszę 200, choć oficjalnie mówi się o 170 milionach, bo cyfra 200 jest bliższa prawdzie obiektywnej. Jak czytam wypowiedzi i komentarze na fejsie aby zapoznać się z kalendarzem powstawania długu odwołanych!! władz Bytomia, ogarnia mnie ironiczny śmiech. A jakie to ma znaczenie czy dług został w całości wygenerowany przed 2010 czy ma też swoje źródło po 2010, dla czyjego dobrego samopoczucia ma to fundamentalne znaczenie, bo dla przeciętnego bytomianina nie ma to żadnego, kompletnie żadnego znaczenia, jest dziura finansowa wielkości leja po meteorze tunguskim i tyle. Nie słyszałem żadnej dyskusji w ramach koalicji , różnych koalicji firmowanych przez Piotra Koja która by wskazywała, że któraś ze stron układu władzy jest na "nie" wobec poczynań prezydenta. Wręcz odwrotnie, cała kampania przed referendalna wskazywała, że jest super, kombajn jedzie dalej, a kto pamięta kto był autorem takiej kampanii? To pytanie retoryczne oczywiście, nie mniej prosiłbym oburzonych poczynaniami nowych władz Bytomia o odrobinę pokory wobec bytomian, takie właśnie postawy powodują, że frekwencja przy urnach jest taka jaka jest.
piątek, 30 listopada 2012
Schizofrenia ( polityczna ) nie boli
Jest takie miasto na mapie Polski o specyficznym klimacie, klimacie politycznym, to takie miejsce w którym część polityków zapada na schizofrenię polityczną, jakie to miejsce ? Bytom oczywiście.Kilka miesięcy temu mieliśmy referendum, jedno z nielicznych udane referendum, poleciał prezydent, jego zastępcy oraz cała Rada Miejska. Normalnemu człowiekowi, politykowi powinno dać to do myślenia, ale nie w Bytomiu, u nas odwołany prezydent na potęgę cenzuruje nowe władze miasta i to w zakresie działań które albo zaniedbał, albo doprowadził do katastrofy albo też był inicjatorem ich wprowadzania w życie.Napomknę tylko o kilku, bytomski sport, Piotr Koj bo o nim piszę krytykuję poczynania Ratusza niemal w każdym aspekcie. A to nowe władze TMH Polonia Bytom są złe, smaczku sprawie dodaje fakt, że wiceprezesem TMH został były sekretarz Piotra Koja, a członkiem Zarządu były i obecny wysokiego szczebla urzędnik gminny który trafił do nas za rządów Piotra Koja. A to inwestycje w infrastrukturę sportową miasta są karygodne, a to pomysły na obniżenie podatków są dziwne i nie przemyślane. Tak sobie myślę, jacy my,bytomianie byliśmy głupi odwołując tak fajnego prezydenta, który tyle wie, tylko jak to jest , że tyle wie a miasto tak źle stoi i to pod każdym względem i w każdej dziedzinie w którą Piotr Koj raczył się zainteresować.
Na pocieszenie Piotra Koja oraz innych sfrustrowanych tak dzisiaj zainteresowanych losem Bytomia ( dlaczego byli tacy bierni przez ostatnie 6 lat ), powiem, że ta przypadłość nie jest przypisana tylko im. W mojej organizacji również nie brakuje przewlekle chorych na polityczną schizofrenię. Im też się wydaje, że mimo wyroków wyborczych są jedyni i nieomylni, nie zrażeni oceną historii oraz wyborców wciąż wierzą w swoją gwiazdę i nie chcą zaakceptować prawdy o sobie oraz o swoich poczynaniach.
Na pocieszenie Piotra Koja oraz innych sfrustrowanych tak dzisiaj zainteresowanych losem Bytomia ( dlaczego byli tacy bierni przez ostatnie 6 lat ), powiem, że ta przypadłość nie jest przypisana tylko im. W mojej organizacji również nie brakuje przewlekle chorych na polityczną schizofrenię. Im też się wydaje, że mimo wyroków wyborczych są jedyni i nieomylni, nie zrażeni oceną historii oraz wyborców wciąż wierzą w swoją gwiazdę i nie chcą zaakceptować prawdy o sobie oraz o swoich poczynaniach.
środa, 21 listopada 2012
Nowy ład
Minęło za mało czasu aby oceniać działania nowych władz Bytomia, nie chcę więc krytykować, ale raczej pragnę dać wyraz swojemu zaniepokojeniu.
Tydzień temu Życie Bytomskie opublikowało wywiad z zastępcą prezydenta Henrykiem Bonkiem, z uwagą przeczytałem każde zdanie wypowiedziane przez pana Bonka i lekko, jak już wspomniałem, zaniepokoiłem się. Otóż odniosłem wrażenie, oby mylne, że w wielu jak się wydawało kluczowych kwestiach, poprzednia władza miała racje w swoim postępowaniu. Zacznę od strefy parkowania, pamiętam nasz postulat w tym również Henryka Bonka, aby obsługę strefy parkowania ponownie zlecić MZDiM-owi, do czasu kiedy urzeczywistni się karta aglomeracyjna służąca do wszelkich opłat komunikacyjnych, w tym opłat parkingowych. Natomiast zastępca prezydenta, po dwóch miesiącach urzędowania twierdzi, że Bytom ma fantastyczną strefę parkowania i nie należy niczego w niej zmieniać. Jak rozumiem słynne słupki które tak kocha red Tomasz Nowak również zaczęły spełniać swoją tajemniczą funkcję.
Nowy zastępca nie widzi również nic złego, wręcz wychwala działania odwołanych władz w kwestii sprzedaży mienia komunalnego. Nie muszę pisać, że w tym punkcie w sposób wręcz doktrynalny nie zgadzam się z takim podejściem do tej sprawy. Ja wiem, że wielu uważa wszelką wspólną własność za dzieło szatana, ale to nie oznacza, że taki pogląd jest racjonalny i służący obywatelem, chyba, że za ogół ktoś rozumie jednostkę.
Kibicuję nowym władzom Bytomia, w końcu sam uczestniczyłem w trudzie odwołania prezydenta Koja, i nie chciałbym aby trud przeprowadzenia referendum miał na celu jedynie zmiany w zarządach spółek, czy też prowadzenie kampanii na rzeczy nazwania ronda imieniem Lecha Kaczyńskiego.To co udało nam się w Bytomiu zasługuje na wiele więcej, szczerze wierzę,że prezydent Bartyla będzie słuchał przede wszystkim siebie.
Na koniec osobista refleksja , na łamach ŻB toczy się walka o komendanta Paczynę, widziałem na własne oczy jak komendant Paczyna potrafi zachowywać się w stosunku do swoich przeciwników politycznych, to co widziałem przekonuje mnie, że komendant Paczyna powinien odejść.
Tydzień temu Życie Bytomskie opublikowało wywiad z zastępcą prezydenta Henrykiem Bonkiem, z uwagą przeczytałem każde zdanie wypowiedziane przez pana Bonka i lekko, jak już wspomniałem, zaniepokoiłem się. Otóż odniosłem wrażenie, oby mylne, że w wielu jak się wydawało kluczowych kwestiach, poprzednia władza miała racje w swoim postępowaniu. Zacznę od strefy parkowania, pamiętam nasz postulat w tym również Henryka Bonka, aby obsługę strefy parkowania ponownie zlecić MZDiM-owi, do czasu kiedy urzeczywistni się karta aglomeracyjna służąca do wszelkich opłat komunikacyjnych, w tym opłat parkingowych. Natomiast zastępca prezydenta, po dwóch miesiącach urzędowania twierdzi, że Bytom ma fantastyczną strefę parkowania i nie należy niczego w niej zmieniać. Jak rozumiem słynne słupki które tak kocha red Tomasz Nowak również zaczęły spełniać swoją tajemniczą funkcję.
Nowy zastępca nie widzi również nic złego, wręcz wychwala działania odwołanych władz w kwestii sprzedaży mienia komunalnego. Nie muszę pisać, że w tym punkcie w sposób wręcz doktrynalny nie zgadzam się z takim podejściem do tej sprawy. Ja wiem, że wielu uważa wszelką wspólną własność za dzieło szatana, ale to nie oznacza, że taki pogląd jest racjonalny i służący obywatelem, chyba, że za ogół ktoś rozumie jednostkę.
Kibicuję nowym władzom Bytomia, w końcu sam uczestniczyłem w trudzie odwołania prezydenta Koja, i nie chciałbym aby trud przeprowadzenia referendum miał na celu jedynie zmiany w zarządach spółek, czy też prowadzenie kampanii na rzeczy nazwania ronda imieniem Lecha Kaczyńskiego.To co udało nam się w Bytomiu zasługuje na wiele więcej, szczerze wierzę,że prezydent Bartyla będzie słuchał przede wszystkim siebie.
Na koniec osobista refleksja , na łamach ŻB toczy się walka o komendanta Paczynę, widziałem na własne oczy jak komendant Paczyna potrafi zachowywać się w stosunku do swoich przeciwników politycznych, to co widziałem przekonuje mnie, że komendant Paczyna powinien odejść.
Subskrybuj:
Posty (Atom)