piątek, 1 kwietnia 2011

Relatywizm cenowy

Kiedy w końcu rozgorzała w Polsce dyskusja na temat poziomu życia Polaków, cen jakie musimy płacić za podstawowe artykuły spożywcze, do ataku ruszyli liberałowie spod znaku Leszka Balcerowicza, PO i wszelkiej maści zwolenników wolnego rynku.Na potęgę próbują wytłumaczyć, że wg wyliczeń GUS-u , wzrost cen to jedynie 2,4 % w skali roku, przy inflacji około 4 %, i w ogóle o co tyle krzyku skoro płace wzrosły o kilka procent w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. No i niby wszystko się zgadza , zresztą jak zwykle w takich przypadkach, tyle tylko, że np SLD mówi o galopującym wzroście cen na podstawowe artykuły spożywcze , takie jak masło, chleb, mięso czy ten przysłowiowy cukier. Ten koszyk zakupowy nie podrożał o kilka procent ale o kilkanaście a nawet o kilkadziesiąt procent, podobnie jak wartość benzyny na stacjach paliw.Z tym tłumaczeniem wzrostu cen przez wszelkiej maści prawicowych liberałów, przypomina dyskusje o podwyżce Vat-u, o co tyle krzyku skoro mówimy o raptem 1 procencie więcej, tak, ale problem leży w tym , że ten procent dotyczy wszystkiego , a więc np , puszka farby składa się z kilku składników na które wzrósł Vat, więc efekt końcowy to nie podwyżka o jeden procent tylko o kilkanaście procent. Bo na wartość końcową produktu , powiększoną zresztą o wyższy Vat , składa się zwiększona cena za paliwo, energię , ogólnie wyższe koszty wytworzenia. W efekcie , żyje się nam gorzej niż to wynika z suchych statystyk GUS-u, zresztą gdyby wierzyć w te statystyki to większość z nas zarabiałaby grubo więcej niż wynoszą faktyczne zarobki.Można oczywiście zaklinać rzeczywistość w oparciu o cyferki generowane przez GUS, ale czy to jest prawdziwy obraz Polski ?

Brak komentarzy: