środa, 13 kwietnia 2011

Pomysłowy Dobromir

Tak można nazwać prezydenta Koja, który w równie genialny sposób , jak bohater dobranockowych bajek, wymyślił sposób , jak załatać dziurę w budżecie Bytomia.Bo to, że dziurę mamy i budżetowe portki drą się nie od dziś, to wiemy, ale jak temu zaradzić chce Piotr Koj wiemy od niedawna. Pierwszym sposobem jaki widać od czterech lat, jest sprzedaż wszystkiego co wymaga najmniejszych nakładów. W związku z tą tezą , Gmina sprzedaje jedną po drugiej kamienicę , wyzbywając się w ten sposób wpływu na zagospodarowanie przestrzeni publicznej. Ale skoro nie ma się na nią pomysłu to i strata jest nie wielka, przynajmniej wg prezydenta Koja i jego ekipy. Od niedawna  wiemy o innym pomyśle na łatanie dziurawych portek, myślę tutaj o likwidacji kosztownych , nie dochodowych szkół, nie wykorzystywanych bytomskich szkół. W kolejce czekają również przedszkola, które zapewne są też nie rentowne i kosztowne w utrzymaniu, ale w związku z tym, że portki drą się na całego, należy szukać kasy w kolejnych miejscach. I tak powrócono do koncepcji sprzedaży bytomskich udziałów w PEC-u, pamiętacie list intencyjny w tej sprawie podpisany przez prezydenta Maciejczyka kilka lat temu. I może wszystko przebiegło by gładko, gdyby nie aspiracje spółki która aplikowała o 50 milionów zł, środki te maja być przeznaczone na polepszenie funkcjonowania zakładu, w konsekwencji jako mieszkańcy mamy ogromną szanse na niższe koszty za ciepło dostarczane do naszych mieszkań. No tak, w taki sposób widzą to władze spółki, widzą to tak samo pracownicy, chyba wszyscy oceniają to pozytywnie, ale inne zdanie w tej kwestii ma prezydent Koj, utrudniając w sposób celowy skuteczną aplikację PEC-u o 50 milionowy grant. Dokumenty które spółka składała w Warszawie miały wszystkie niezbędne podpisy, z wyjątkiem podpisu prezydenta Koja. Czy takie działania nie podpadają pod paragraf szkodzenia własnej spółce, wg mnie tak . Uważa, że jeśli nie daj Bóg , PEC nie otrzyma 50 milionów zł dotacji, zarząd spółki powinien wejść na drogę prawną . Ale pozostaje pytanie, dlaczego tak a nie inaczej zachował się prezydent Koj. Odpowiedz jest prosta, jeśli spółka pozyska 50 milionów z Unii Europejskiej, to PEC nie będzie mógł być sprzedany przez najbliższe 5 lat.A portki budżetowe prezydenta Koja drą się i końca nie widać tej katastrofy.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Może jak zostanie wszystko sprzedane to nie byle każdy bedzie pchał sie do władzy aby pomagać rodzine lub znajomym (oczywiście nie wszyscy).Prawde mówiąc to najgorsze jest tylko to że po pozbyciu się "strupa" miasto nie ma zbyt dużego wpływu na to co się z nim dzieje (np. kamienica przy zbiegu ulic Chorzowskiej i Katowickiej- mozna jeszcze pare podać ale po co?). Tak czytam pański blog i zastanawia mnie jak by to było gdyby pan był przy władzy ,w jaki sposób pan chciał by utrzymać nierentowne szkoły lub inne placówki przy zyciu.Jacy mieszkańcy taka władza - niestey.

Adrian Król pisze...

Może tak się zdarzy ,że będę miał okazje sprawować funkcję wykonawczą w Bytomiu. Ale nawet dzisiaj bez tego przywileju mam kilka pomysłów jak np. utrzymać nierentowne szkoły ( a czy kiedykolwiek szkoła była rentowna ). Skoro brakuje uczniów we własnym mieście, choć to sytuacja przejściowa , to może warto stworzyć ofertę edukacyjno społeczną na tyle atrakcyjna , żeby chcieli skorzystać z niej rodzice i ich pociechy z miast ościennych. Uważam , że zawsze warto pomyśleć niż sprzedać. Znam przykład pewnej Gminy która sprzedała budynek przedszkola, powód był taki sam jak zwykle, brak chętnych, demografia, puste sale.Po paru latach jak demografia dała znać o sobie , tym razem w druga stronę, trzeba było odkupić budynek z prywatnych rąk, żeby stworzyć tam .... przedszkole.Proszę mi wierzyć, odtworzenie szkoły to wyczyn prawie niemożliwy. A więc, czy warto likwidować, czy jednak pomyśleć już teraz.