wtorek, 16 października 2012

Czy leci z nami Lider

Jak wielu bytomian swój poniedziałek rozpoczynam od lektury Życia Bytomskiego. Nie żebym nie wiedział co słychać w moim mieście, ale raczej w celu konfrontacji poglądów zawartych w naszej miejskiej gazecie. Lekturę zaczynam od felietonów, zwłaszcza od felietonów Naczelnego, Tomasza Nowaka. Nie jest tajemnicą, również dla samego redaktora Nowaka, że nie zgadzam się z wieloma tezami stawianymi przez autora, mam często okazję polemizować z Tomkiem (wszak jesteśmy po imieniu) o tym, co pisze i co głosi. O tym, z czym się zgadzam, nie będę pisał, przynajmniej nie dzisiaj, bo w dobie szukania "krwi", jest to mało interesujące, lepiej sprzedaje się spór, wiec o sporze będzie niniejszy tekst.
Tomasz Nowak oznajmił w miniony poniedziałek, że w Bytomiu nie ma i nie będzie lidera godnego zmierzenia się z urzędującym już, nowo wybranym prezydentem. Kurczę, albo ja już taki stary jestem albo z kwerendą własnych tekstów Tomasza Nowaka coś jest nie tak. Pamiętam bowiem, jak wieścił czas nieskończony wręcz rządów Piotra Koja chwilę po jego wygranej w 2010 roku, a minęło zaledwie dwa lata i nie ma już Piotra Koja, zaś marzenie o trzech kadencjach albo i więcej pękło jak bańka mydlana. Na usprawiedliwienie Redaktora Naczelnego zaliczam fakt, że takich jak on wieszczów było jeszcze kilku, nic z tych przepowiedni nie sprawdziło się, polityczny tarot okazał okazał się jedną wielką bzdurą.
Dzisiaj Tomek Nowak ma znowu swój sen, sen, który podpowiada mu, że w Bytomiu brak jest liderów, że w wielu środowiskach mamy spaloną ziemię niezdolną do wydania plonu w postaci osoby, osób, które są w stanie te środowiska poprowadzić ku politycznemu zwycięstwu, politycznemu sukcesowi.
Nie będę odpowiadał za innych, odpowiem za swój SLD; oczywiście odpowiedź będzie obarczona subiektywną nutą, emocjami i osobistym podejściem - tak być musi, bo ja nie jestem komentatorem felietonistą.
Czy SLD jest w stanie wydać lidera gotowego na pociągnięcie tej formacji? Piszę celowo pociągnięcie, bo dzisiaj bytomski Sojusz stoi w miejscu, koła buksują i poza bryzganiem błotem nie ma żadnego efektu.
Odpowiedź może być tylko jedna: oczywiście że tak, bytomski Sojusz ma potencjał, aby takiego lidera przedstawić i bytomski Sojusz ma potencjał, aby takiego lidera "sprzedać" na politycznej giełdzie, musi tylko chcieć. Niestety do tej pory SLD nie chciał takiego ruchu uczynić, bo to, o czym pisze Tomasz Nowak, czyli zamiana "starych" na " młodych" tak naprawdę nigdy nie miała miejsca, bo ta zmiana musi nastąpić w sferze mentalnej, a tego nigdy nie dokonaliśmy. Powodów, dla których tak się stało, jest wiele, nie będę roztrząsał ich publicznie, chyba, że zostanę do tego zmuszony lub poproszony. Może jednym z tych powodów jest przeświadczenie, że należy przegrać kilka razy, aby zdać sobie sprawę z błędów, jakie się popełnia, może dopiero kolejna klęska otwiera szufladę z tekstem "dam sobie spokój, od jutra będę pomagał innym, abyśmy razem osiągnęli sukces".
Ale też tak sobie myślę, że dla wielu w Bytomiu sytuacja, kiedy SLD jest słaby, jest bardzo na rękę, to otwiera przed wieloma możliwość otarcia się o władzę lub jej zdobycie. Silny Sojusz takie działania ogranicza a nawet wręcz uniemożliwia, i nie jest to jedynie spiskowa teoria - jestem przekonany, że tak jest. Szkoda tylko, że sami pomagamy innym realizować ich scenariusz, zapominając o własnych obowiązkach wobec obywateli Bytomia - tak, nie pomyliłem się pisząc te słowa - zwycięstwo SLD jest obowiązkiem i powinnością wobec Bytomia i jego mieszkańców.
Nie wiem, czy w interesie Tomka Nowaka jest, aby Sojusz trwał w swoim marazmie; jestem głęboko przekonany, że tak nie jest, ale też wiem, że patrząc oczami Naczelnego Życia Bytomskiego na SLD Anno Domini 2012 nie można mieć innego zdania, że moja partia nie jest w stanie wydać na polityczny świat nowego, zdolnego lidera, który wysoko uniesie sztandar Lewicy.
Ale tak nie jest - bytomski Sojusz ma takie moce, musi jedynie strząsnąć z siebie gorset, który go uwiera, który nie pasuje do nowych czasów, bo tak jak moda, również polityka się zmienia i trzeba nadążyć za nowymi czasami i trendami, trzeba dać produkt, który oprócz tego, że będzie najlepszy na rynku, to będzie atrakcyjny dla kupującego, w tym wypadku kupującym jest wyborca.
Lider w SLD jest Panie Tomku, może nawet i kliku liderów bez podziału na płeć, chodzi tylko o to, aby sam Sojusz zaczął o tym w ten sposób myśleć, patrząc w przód a nie rozpamiętując czasy kiedy było fajnie. Bo kto nie patrzy w przyszłość, cofa się, nawet nie stoi w miejscu .

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Bronisław Malinowski ze swym przyjacielem Witkacym spierali się o wiele spraw, a jedną z nich było to, od czego zaczyna się rozwój społeczeństw. Witkacy twierdził, że sprężyną społecznego rozwoju jest jednostka - współcześnie pewnie nazwalibyśmy go liderem. Malinowski zaś upierał się, że dopiero kiedy zbiorowość się rozwinie, pokonywany jest jakiś tam szczebel w rozwoju społecznym.

Mniej więcej tak widzę różnicę w poglądach Nowaka i Króla na temat liderów w samorządzie bytomskim. Nowak twierdzi: nie wybił się żaden lider dorównujący obecnej pozycji Bartyli. Król: ale każde ugrupowanie jest zdolne do tego, żeby lidera takiego wyłonić.

Bliższy jest mi pogląd Nowaka - nie widać na razie wielkich osobowości, które zaczarowałyby bytomian. Nowak myli się w tym jedynie, że lidera nie można sobie wychować.

A Malinowski z Witkacym pokłócili się w końcu potężnie, między innymi o ten rozwój społeczny. Malinowski został uznany za naukowca w nowatorskiej dziedzinie antropologii kulturowej, a Witkacego zwiemy artystą.

I taki chyba jest morał: kto umie tworzyć, może być kim chce, również liderem. Jedyny szkopuł w tym, czy jest się zrozumianym przez społeczeństwo. Jeśli tak - lider; jeśli nie - artysta.

Adrian Król pisze...

Może i nie widać osobowości której udałoby się zaczarować bytomian,choć nie wiem czy to najwłaściwsze określenie w przypadku Bytomia. Mieliśmy już paru takich którzy poza czarami nie wiele wnieśli w nasze życie.Może po prostu nie miał okazji, czytaj szansy zaistnienia tak naprawdę na scenie.Bo żeby czarować trzeba mieć i scenę i ekipę za kurtyną która wspiera czarodzieja.

Anonimowy pisze...

Dwaj ambitni przyjaciele, Bronisław Malinowski i Witkacy, różnili się w poglądach na rozwój społeczeństwa. Malinowski twierdził, że społeczeństwo rozwija się przez ewolucję, osiągając kolejne szczeble rozwoju wespół w zespół, Witkacy zaś uważał, że rozwój społeczny możliwy jest dzięki szczególnie ambitnym i przedsiębiorczym jednostkom - współcześnie nazwalibyśmy ich liderami.

Tak mniej więcej widzę różnicę między poglądami Tomasza Nowaka i Adriana Króla na temat liderów w bytomskiej polityce samorządowej. Nowak twierdzi, że liderów na miarę obecnej pozycji Bartyli nie widać, Król polemizuje, że przecież każde ugrupowanie zdolne jest takiego lidera objawić.

Skłonna jestem poprzeć Nowaka w tym sporze. Nie zgadzam się jedynie z tym, że lidera można sobie wychować.

Malinowski z Witkacym pokłócili się wreszcie bardzo skutecznie, między innymi o wyżej wspomnianą kwestię. Ich drogi się rozeszły - Malinowski został naukowcem, Witkacy znany jest jako wszechstronny artysta.

Morał stąd płynie taki: jednostka, która potrafi tworzyć, może też stworzyć siebie - lidera. Ale jeśli nie znajdzie zrozumienia w społeczeństwie, zostaje określona jako artysta. Nie lider.

Anonimowy pisze...

czas na fachowca :-)
pożal sie boże...

Adrian Król pisze...

Fakt, fachowców u nas dostatek :)