środa, 17 sierpnia 2011

Negocjacje przy Zielonym ( 2004 ) stoliku, czyli magia wyborczej "jedynki"

Od kilku tygodni w tuskolubnych środkach masowego przekazu , jak je określa pewien mój polityczny kolega, trwa batalia przeciwko SLD w kontekście układania przez Sojusz wyborczych list.Oczywiście jak to zwykle bywa w takich sytuacjach chodzi o przydział tzw " jedynek ", miejsca na liście niemalże magicznego, tak na marginesie może ktoś z bohaterów tej kampanii napiszę bajkę na ten temat.Jak to bywa w polityce, SLD zawiera różne alianse z różnymi podmiotami życia społecznego, politycznego , po to aby realizować swoje założenia programowe. Korzysta przy tej okazji w budowaniu programu , nie tylko wyborczego , ale programu na przyszłość Polski , korzysta z wiedzy tychże środowisk przy pisaniu ważnych ustaw, korzysta też ze wsparcia różnych organizacji podczas budowania list wyborczych. Najczęściej partie te, desygnują na takie listy tych którzy są wśród  nich najlepsi, często sami o sobie mówią , że mają potężne wsparcie w swoim elektoracie społecznym. Wierzę w takie postrzeganie własnych organizacji , nie rozumiem natomiast tej bezwzględnej walki o czołowe miejsce !!!! na liście wyborczej. Nie pojmuję dlaczego osoby które mówią o sobie w samych superlatywach nie maja wiary w polskiego wyborcę, skąd nagle u tych którzy tyle mówią o innych taka mała wiara.Pewnie , że każdy chciałby być " jedynką " , to brzmi dumnie , znam nawet takiego jegomościa który nie mógł się pogodzić z przyznanym numerem dwa , że na swojej ulotce pisał wicelider. Jak widać i tak też można " obejść " brak numeru 1 na liście . Bo w wyborach chyba nie chodzi jedynie o numerek , a jeśli się mylę to może warto stworzyć własne listy wyborcze,  odpadnie problem obsady czołowych miejsc na liście.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Panie Adrianie co by pan zrobił na miejscu prezydenta gdyby zawalił się Karb tak jak to obecnie ma miejsce?
POzdrawiam!

Adrian Król pisze...

Postaram się odpowiedzieć pełnym tekstem już wkrótce. Na pewno nie biadoliłbym dopiero w momencie kiedy dochodzi do takiej sytuacji jaką mamy na Karbiu. Na pewno przedstawiłbym rozliczenia na co poszły pieniądze z wypłat środków za szkody górnicze. Do dzisiaj brak jest takiego stanowiska ze strony prezydenta Koja.

Anonimowy pisze...

też to zauważyłam, codziennie śledzę jego bloga. Pozdrawiam