wtorek, 25 maja 2010

Obiecane, dotrzymane

  Około tygodnia temu wdałem się w dyskusję z Panią Klekocką. Tematem dyskusji był osąd świata oraz tych, którzy próbują go naprawiać. Pani Laura była łaskawa ustosunkować się do mojego tekstu, dlaczego warto zagłosować na Lewicę; stosunek oczywiście był negatywny. Nie jest to dla mnie nic nowego. Pozycjonowanie Pani Klekockiej czasami nie jest łatwe, ale prawie na pewno można założyć, że popiera Janusza Paczochę, w związku z tym dość łatwo rozszyfrować jej niechęć do Lewicy. Niemniej podczas wymiany komentarzy obiecałem, że w ramach dyskusji, w obszerniejszej formie ustosunkuję się do wszelkich wywodów gloryfikujących Pana Pachochę, niniejszym spełniam swoją obietnicę.
  A więc dlaczego jestem przeciwko takim osobom jak Janusz Paczocha? Najkrócej mógłbym odpowiedzieć, że z powodów ideologicznych, ale to nie byłaby pełna odpowiedź. No, więc pokuszę się o pełniejszy wywód. Janusz Paczocha objął swoje rządy w Bytomiu bodajże w najlepszym okresie dla naszego miasta w minionych 20 latach. Wbrew temu, co pisze inny przedstawiciel skrajnej prawicy, koniec PRL nie był okresem bankructwa moralnego i gospodarczego. Koniec PRL a początek nowej III RP był czasem, kiedy premier Mazowiecki apelował do śląskich górników, w tym też bytomskich!!! o więcej węgla, apelował o zwiększenie produkcji wszystkiego, co się dało produkować.
  Pamiętacie Bytom sprzed 20 lat? Ja pamiętam, było to inne miasto niż w roku 2010, było to miasto, które miało wszelkie szanse na sukces w nowej rzeczywistości ustrojowej i gospodarczej. A co zrobił Janusz Paczocha? Między innymi zlikwidował jedną z miejskich spółek MPiD, jedną z najlepszych tego typu firm w regionie. Z dobrze wyszkoloną załogą, dobrym sprzętem, własną produkcją asfaltu. Co pozostało po miejskiej firmie? Nic, duże nic. A co stało się z Hutą Bobrek, czy wykorzystano szansę na jej prywatyzację przez Włochów? Nie, ale dlaczego? Do dzisiaj główny winowajca w tej sprawie milczy. Czy Janusz Paczocha pomyślał wtedy nad zmianami w Bytomiu, które dopasowałyby miasto do nowych wyzwań - nie, nie pomyślał. Lepiej było odpowiedzieć na apel kabareciarza Pietrzaka o przyznanie lokalu służącego do osobistych występów Pana Janka - nie jestem przeciwny takim medialnym pokazom, ale w konsekwencji takich akcji lokal znany pod nazwą Cafe Cabaret został sprzedany na wolnym rynku za około 1.300.000 zł (info z cennika biura nieruchomości). Czy takie działania przysłużyły się bytomianom? Moim zdaniem – nie. Czy coś dobrego spotkało Bytom po takich akcjach? Moim zdaniem - nie.
  Przyjrzyjmy się innym posunięciom Pana Paczochy: słynna prywatyzacja Dworcowej, sprzedaż lokali na raty i to na 10 lat. Jak rozumiem, miała to być forma wsparcia lokalnego biznesu, ale co miało z tego miasto? Za jednym zamachem pozbyto się instrumentu mogącego służyć np. do ustalenia stawek czynszowych na poszczególne lokale, pozbyto się możliwości kształtowania w pewnym stopniu struktury handlowej bytomskich placówek. W konsekwencji w krótkim czasie w Bytomiu poznikały kompletnie sklepy, w których można zrobić przyzwoite zakupy, ulica Dworcowa stała się bankowym deptakiem. Dobrze, że istnieje jeszcze PSS, która broni honoru bytomskich handlowców. Pamiętam jak została ogłoszona sprzedaż Pl. Kościuszki, pamiętam protesty Pana Paczochy w obronie zieleni oraz kilku ławek, ale pamiętam też, że Pan Paczocha, obejmując prezydenturę Bytomia, przejął również projekt zabudowy Pl. Kościuszki po śp. prezydencie Spyrze. Projekt otrzymał zmienioną nazwę, bodajże Barbakan, i miał być wcielony w życie. Pamiętając o tym fakcie, byłem zawsze zdumiony protestami byłego prezydenta Bytomia w temacie zabudowy Pl. Kościuszki - jak rozumiem, protesty były podyktowane swoistą zazdrością, że Panu Paczosze nie udało się sprawy doprowadzić do końca. Z jedną tezą muszę się zgodzić: Bytom byłby w innym miejscu, gdyby nie Janusz Paczocha - moim zdaniem nieszczęściem dla Bytomia był jego wybór na prezydenta.
  A co do Lewicy, oczywiście, że nie ustrzegła się błędów i zapłaciła za to słono. Głównym grzechem była zabudowa Kwartału, mało że grzechem - jest to swoisty wyrzut sumienia. Z tym tylko, że my do swoich grzechów potrafimy się przyznać; co więcej, wyciągamy wnioski na przyszłość. Wyciągamy wnioski i uczymy się. Państwo niestety jesteście wciąż na etapie opowieści o czerwonych karłach, komunie i temu podobnych historiach. Nie patrzycie na Lewicę w roku 2010, na Lewicę, która nie ma nic wspólnego ze stalinizmem czy innymi totalitarnymi systemami. Członkowie Lewicy mają często po dwadzieścia kilka lat, są dobrze wykształceni, oczytani, znający się na rzeczy. Wiem, że dla wielu takie pozycjonowanie Lewicy jako czerwonego, komunistycznego karła jest wygodne - wygodne może tak, ale z gruntu fałszywe.
  Bytomska Lewica potrafi zająć się tymi, którzy tego najbardziej potrzebują. Cieszę się, że Pani, Pani Lauro, przyłączyła się do naszej walki np. z kontenerami. Przypominam, że walczymy z tym tematem, wraz z mieszkańcami sąsiedztwa ul. Składowej, od roku 2008 i obiecuję, że sprawę doprowadzimy do szczęśliwego finału. A finał może być tylko jeden: likwidacja osiedla kontenerowego. Nie jest prawdą również teza, że bawimy się w rozdawnictwo - sam jestem autorem tezy o konieczności szerokiej współpracy w temacie walki z ubóstwem z organizacjami pozarządowymi, np. ze spółdzielniami socjalnymi. Więcej, mamy opracowane projekty, które będzie można wdrożyć w życie. To również wniosek i nauka, którą wyciągnęliśmy z przeszłości. Lewica, Pani Lauro, to przyszłość, bez trupa w szafie.

1 komentarz:

sirenqua pisze...

Paczocha w Bytomiu jest bardzo potrzebny, szczególnie do twarzy mu w roli opozycjonisty. Wypowiedzi ma niegłupie i jakoś nikt dotychczas nie docenił tego perfekcyjnego mieszczenia się w wyznaczonym czasie wypowiedzi. Niedoceniony jest nie tylko jako mówca, ale i jako ekonomista. A poglądy ma takie socjalistyczne - oczywiście w wersji opozycyjnej. Natomiast co do bycia prezydentem - veto! Bezkompromisowość Paczochy wykolei choćby najlepszy program wyborczy. A jego program też najlepszy nie jest, bo zawiera w sobie wszystko. Czyli znów bez priorytetów, co w praktyce wygląda jak u Koja: "na kogo wypadnie, na tego bęc".
Osobiście do Paczochy mam uraz z gatunku tych etycznych i to przesądza, mimo wszystkich racjonalnych argumentów, o moim stosunku do niego. W zasadzie do wszystkich osób babrzących się w polityce.

Animozje tego typu mam również do ludzi reprezentujących Lewicę w Bytomiu. Nie mogę patrzeć na gębę (w sensie Gombrowiczowskim) Wójcika, Czubaka merytorycznie mogę doceniać, ale go nie lubię, Bula wciąż udaje naiwnego pieniacza... Nie ma na kogo postawić!
Z tych moich wyznań ma wynikać, że bytomska Lewica największe błędy popełnia w zakresie PR. Bo to PR może wpływać na to, jak tacy zwykli mieszkańcy jak ja postrzegają ludzi Lewicy.

A to, że Lewica jest ideologicznie przesunięta do Centrum, to już innym razem.