Stało się to czego prawie wszyscy się spodziewaliśmy, RIO
odrzuciła bytomski budżet, jeśli ktoś w Ratuszu sądził, że może być inaczej,
był radosnym optymistą. Choć jak na standardy RIO, Bytom został potraktowany dość
łagodnie, mało, że pozwolono usunąć błędy bez noweli samego budżetu, to jeszcze
dla RIO wystarczy jak prezydent podpisze Umowę Przedwstępną, podobną do tej z
inwestorami z Kataru i będzie wszystko dobrze. No właśnie, czy będzie wszystko dobrze,
moim zdaniem oczywiście, że nie będzie.
Pytanie, które należy zadać w tym miejscu brzmi kto jest winien
nie pierwszego bałaganu z bytomskimi finansami, i tu zapewne będą padać
jednobrzmiące oceny- winny jest prezydent. Poniekąd tak, wszak to prezydent
firmuje każdą, literalnie każdą głupotę, niekompetencję swoich podwładnych, doradców,
współpracowników, ale nie zmienna to faktu, że wszyscy współpracownicy
prezydenta powinni dołożyć wszelkich starań aby ich szef nie musiał się
kompromitować i tu mam pretensje do miejskiego Skarbnika.
Nie pierwszy raz Skarbnik miejski tłumaczy z żarliwością godną
pretoriana, niewłaściwe pomysły prezydentów, Damian Bartyla bowiem nie jest
pierwszym szefem pana Skarbnika, poprzednim pracodawcą był Piotr Koj. W tym
czasie Skarbnik zasłynął w oczach opozycji np. wyliczeniami, które miały legitymizować
likwidację bytomskich szkół, już wtedy było wiadomo, że z obiektywizmem i fachowością pana Skarbnika jest nie mały problem.
W czasach już nam bliższych Skarbnik nie potrafił wyperswadować
prezydentowi pomysłu na oddanie w prywatne ręce BPK, nie chciał lub też nie
potrafił wyliczyć strat jakie ponieślibyśmy realizując ten fatalny plan, nie
protestował przeciwko zapisowi 100 milionów po stronie przychodów w Uchwale
Budżetowej, zapisowi dzięki, któremu mamy ten cały pasztet. Teraz, żeby ratować
„co się da „ zgodził się na absurdalne
rozwiązanie z punktu widzenia gminnych finansów, zapisanie kwot ze sprzedaży
czegoś czego Bytom nie posiada i może
nigdy nie posiąść. To kolejna niewybaczalna wpadka wysokiej rangi urzędnika
Ratusza, wpadka nie tylko wizerunkowi, ale kompetencyjna, taki zapis nigdy nie powinien
znaleźć się w Uchwale.
Rozumiem nonszalancję prezydenta, to w pewnym stopniu wina
wyborów bezpośrednich, trzeba przypodobać się wyborcom, choć oczywiście marne
to wytłumaczenie, ale głupota Skarbnika, który zgadza się z nonszalancją władzy
jest niedopuszczalna.